Autor : Anna Gumułka
2024-04-10 21:43
Rządowy program in vitro był bardzo wyczekiwany, dobrze, że wreszcie wchodzi w życie. Cieszy podniesienie granicy wieku i spora liczba finansowanych procedur, ale pozostaje wciąż wiele pytań, a diabeł tkwi w szczegółach – komentuje przedstawione w środę przez minister zdrowia Izabelę Leszczynę założenia rządowego programu dofinansowania procedury wspomaganego rozrodu ginekolog i położnik Michał Lubiński z Kliniki Leczenia Niepłodności Gyncentrum.
- Wszyscy bardzo czekali na ten rządowy program. Cieszymy się, że wreszcie wchodzi. Pacjentki przyjmowane przez nas w tym roku wręcz odkładały decyzję o rozpoczęciu procedur, odkąd został ogłoszony. Wiemy, że pacjenci bardzo czekają na to dofinansowanie – mówi Michał Lubiński.
Rządowy program in vitro: dla kogo i na jakich zasadach?
Odnosząc się do wstępnych informacji, przedstawionych podczas konferencji, pozytywnie ocenia założenia programu. - Zdecydowanie bardzo dobrą informacją jest podniesienie wieku, bo dużo jest pacjentek po 40. roku życia, które kończą 41, 42 lata i np. w programach samorządowych były już często pozbawione możliwości leczenia, bo granicą wieku w tych programach jest często 40. rok życia – tak jak refundowane są leki do stymulacji. Teraz wszystko ma się zmienić, wiek ma być ujednolicony i refundacja na leki do stymulacji ma się należeć również starszym pacjentkom – to bardzo dobra wiadomość – dodaje lekarz.
Prof. Robert Zygmunt Spaczyński, konsultant krajowy w dziedzinie endokrynologii ginekologicznej i rozrodczości ocenił podczas środowej konferencji w resorcie zdrowia, że jest to "bardzo hojny program". - W programie ministra zdrowia mamy finansowanie, podczas gdy w programach samorządowych mamy współfinansowanie - to jest diametralna różnica. Chciałbym również podkreślić jeszcze jedną rzecz i chciałbym, żeby ona bardzo stanowczo wybrzmiała: na tle bogatych państw Północy, bogatych państw Europy Zachodniej, Unii Europejskiej to jest bardzo hojny program wspierania leczenia niepłodności. (...) Mamy nadzieję, że będzie skutkowało doskonałymi efektami i dużą liczbą dzieci – powiedział.
- Program na pewno jest hojny, jeśli chodzi o wiek i dość hojny, jeśli chodzi o ilość procedur – komentuje Michał Lubiński. – Pozostaje jednak jeszcze dużo pytań, nie opublikowano dokumentu ze szczegółami, a diabeł tkwi w szczegółach. Jest kilka nieścisłości, które nie zostały wyjaśnione podczas konferencji. Nie wiemy np., co z diagnostyką przed procedurą in vitro - czy będzie finansowana czy nie? Czy faktycznie będzie tak, że do kliniki będzie przychodziła para i będzie miała wszystko za darmo? Tak byśmy sobie marzyli, mam jednak wątpliwości, czy tak będzie – mówi Michał Lubiński.
Jego zdaniem wsparcie finansowe par zmagających się z niepłodnością to właściwy kierunek. – Wiele par rezygnuje ze starań o dziecko właśnie z powodów finansowych. Ja pracuję i w klinice niepłodności, i poza nią. Do kliniki niepłodności trafiają pary przygotowane na to, że będą musiały ponieść koszt leczenia i i to niemały, dlatego że to drogie procedury. Prowadzę jednak również pacjentki poza kliniką leczenia niepłodności, dla których procedura in vitro, finansowana we własnym zakresie, była całkowicie poza ich zasięgiem, a więc nie korzystały z tej procedury. Są wprawdzie programy samorządowe, ale nie wszędzie – np. w województwie warmińsko-mazurskim jest ich bardzo mało – podkreśla ginekolog.
Polecamy także:
Szczepienia przeciw HPV od września w szkołach?
Pensje pielęgniarek - "nie rezygnujemy z projektu obywatelskiego"
Kiedy zakaz sprzedaży jednorazowych e-papierosów? Jest termin
//