Autor : Agata Szczepańska
2024-04-15 11:16
Fundusz Kompensacyjny nie będzie działał bez klauzuli wyższego dobra - przekonuje samorząd lekarski. To pierwszy krok, kolejnym musi być zmiana atmosfery na oddziałach szpitalnych, gdzie obecnie dominuje strach przed prokuraturą. Naczelna Rada Lekarska przypomina, że zaproponowała Ministerstwu Sprawiedliwości projekt stosownych zmian w Kodeksie karnym.
Teraz samorząd dopytuje się o jego losy, bowiem minister deklarował, że w maju przedstawi projekt ustawy realizującej te postulaty.
- Co 10 pacjent, który jest leczony w szpitalu, padnie ofiarą niepożądanego zdarzenia medycznego. Może to być zdarzenie, które wynika po prostu z organizacji systemu, wynika z postępowania wielu osób albo po prostu jest nie do uniknięcia - twierdzą lekarze.
Samorząd chce wprowadzić „kulturę sprawiedliwego traktowania”, której elementem miałaby być klauzula wyższego dobra. To nowa odsłona systemu no fault. Chodzi o to, żeby nie podlegał karze ten, kto w trosce o pacjenta dopuszcza się czynu, przy którym mamy do czynienia z działaniem niepożądanym, czy też z jakimś zdarzeniem niepożądanym, z medyczną komplikacją. Odpowiedzialność karna pozostałaby dla przypadków rażących - np. zaniedbań czy po prostu złamania prawa. Poza tym nadal funkcjonowałaby odpowiedzialność zawodowa i cywilna.
Przypominamy: Łukasz Jankowski: minister dostała od lekarzy kredyt zaufania (wywiad)
Zrobiono już pierwszy krok, jakim było wprowadzenie Funduszu Kompensacyjnego. Jak jednak przekonuje Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, fundusz nie będzie działać bez klauzuli wyższego dobra. Poza tym, w ocenie samorządu zaproponowane w nim kwoty są za niskie.
- Jeśli pacjent uzna, że kwoty z funduszu są za małe, musi lekarzowi założyć sprawę - dodaje Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej.
Klauzula wyższego dobra, jak przekonuje, "potrzebna jest nie tylko do tego, by pacjent mógł szybo uzyskać odszkodowanie, czyli pieniądze, które często są potrzebne mu jak najszybciej do tego, żeby mógł się rehabilitować czy też przystosować swoje życie do tego, co się stało, ale również do tego, żeby ten błąd był omawiany przez personel szpitala, żeby to zdarzenie nie było zamiecione pod dywan i żeby więcej do niego nie dopuścić albo maksymalnie zminimalizować ryzyko wystąpienia tego zdarzenia w przyszłości". - Obecnie jest tak, że trzeba komuś udowodnić błąd, więc nikomu nie zależy, żeby zdarzenie niepożądane ujawniać - mówi.
Przypominamy: Rzecznik Praw Pacjenta: warto zwiększyć uprawnienia urzędu (wywiad)
Jak informuje Jakub Kosikowski, odsetek pacjentów, którzy zmarli w szpitalu na coś innego, niż zostało zdiagnozowane i na co innego, niż byli leczeni, wynosi ok. 10 proc. i jest to podobny odsetek we wszystkich krajach, gdzie ochrona zdrowia jest na porównywalnym poziomie.
- Ze zdarzeniem niepożądanym i błędem jest jak z kwadratem i prostokątem. Każdy kwadrat jest prostokątem, ale nie każdy prostokąt jest kwadratem. Każdy błąd jest zdarzeniem niepożądanym, ale nie każde zdarzenie niepożądane jest błędem - tłumaczy.
Problem w tym, że pacjent wie, że coś mu się stało, ale nie wie, czy był to czyjś błąd, czy coś, co miało prawo się zdarzyć.
Maria Kłosińska, kierowniczka Działu Mediów i Komunikacji NIL, zwraca uwagę, że pacjent z reguły nie ma wiedzy, co jest powodem danego zdarzenia niepożądanego - czy było to powikłanie niezależne od postępowania personelu czy spowodowane jakimiś błędami. Tymczasem są to dwie różne kwestie - powikłania są bowiem wpisane w medycynę, a czym innym są zaniedbania. Inną sprawą jest, że często zaniedbania są wynikiem tego, jak działa system. Dlatego tym bardziej potrzebna jest klauzula wyższego dobra.
Jak mówi Łukasz Jankowski, z badań prowadzonych wśród personelu lekarskiego i pielęgniarskiego wynika, że 86,5 proc. respondentów zadeklarowało udział w zdarzeniu niepożądanym w przeszłości. - Jeśli będziemy kontynuować ten system karania, to okazałoby się, że niemal wszystkich lekarzy i pielęgniarki powinniśmy poddać analizie przez prokuratora. Nie ma co ukrywać, że zdarzenia niepożądane po prostu się w medycynie zdarzają, niemal każdemu. Nie możemy mieć poczucia, że tym razem się udało, bo nikt nie zgłosił nic do prokuratury, tylko musimy mieć poczucie, że w każdym takim przypadku mamy wsparcie systemowe w analizie ryzyka - podkreśla.
Przypominamy: Prawa pacjenta: koszty procesu wyższe niż kwota zadośćuczynienia
Mateusz Kowalczyk, wiceprezes NRL przytacza natomiast dane, z których wynika, że lęk przed prokuratorem odbija się na zdrowiu lekarzy. - W chwili obecnej mniej więcej 60 proc. personelu medycznego zmaga się z wypaleniem zawodowym. Jest to dosyć szeroka grupa objawów, która może później się przerodzić zarówno w zaburzenia lękowe, jak i zaburzenia depresyjne. Przodują w tym oczywiście specjalizację zabiegowe. To są osoby najbardziej narażone na stres swojej pracy - podkreśla. - Widzimy też zwiększenie procenta zachowań ryzykownych, uzależnień lekarzy, którzy są pozywani w postępowaniu karnym, a nawet zwiększone ryzyko samobójstw - dodaje.
To się przekłada się na konkretne koszty - jeżeli system traci wysoko wykwalifikowanego chirurga z powodu wypalenia zawodowego, który odchodzi z pracy bądź przebywa na zwolnieniu lekarskim. - Warto, żeby decydenci zdali sobie sprawę z tego, że nas nie stać na to, żeby takie osoby z systemu tracić - podsumowuje Mateusz Kowalczyk.
Polecamy także:
Wniosek do TK dotyczący samorządu lekarskiego wycofany
RPP: Mamy trzy różne fundusze kompensacyjne, czas je zunifikować
Świadczenie kompensacyjne: stawki zbyt niskie i za mało elastyczne
Zastępczyni redaktor naczelnej; specjalizuje się w tematach związanych z prawem medycznym i procesem legislacyjnym, szczególnie zainteresowana psychiatrią. Wcześniej dziennikarka i redaktorka w Dzienniku Gazecie Prawnej oraz Polskiej Agencji Prasowej. Kontakt: agata.szczepanska@cowzdrowiu.pl