Autor : Jakub Wołosowski
2022-05-04 10:38
Na stronie Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) opublikowano komentarz przewodniczącego Krzysztofa Bukiela na temat planowanej "ustawy o jakości w ochronie zdrowia" i zapowiedzi ministra Niedzielskiego, że rok 2023 ma być rokiem "jakości i bezpieczeństwa pacjenta". Bukiel, odnosząc się do słów ministra, zauważa, że to nie nastawienie lekarzy jest problemem, a przede wszystkim finansowanie. A raczej jego brak.
Ustawa o jakości w ochronie zdrowia zakłada, że pojawi się szereg narzędzi, które mają bezpieczeństwo pacjenta i tę problematyczną jakość świadczeń zagwarantować. Krzysztof Bukiel w swoim komentarzu przytacza argumentację jednej z ekspertek, która broni ustawy, wskazując, że wprowadza ona m.in.:
stosowanie wytycznych klinicznych,
analizę ścieżek pacjenta,
analizę wyników klinicznych,
monitorowanie i ewaluowanie procesów organizacyjnych i efektywności ekonomicznej.
Szpitale mają zostać niejako zmuszone do stosowania powyższych, a do tego ustawa stworzy "odpowiedni, urzędniczy aparat nadzoru, który ten obowiązek wyegzekwuje". Do tego NFZ będzie mógł nagrodzić finansowo szpitale za odpowiednią jakość leczenia.
W ocenie Krzysztofa Bukiela te rozwiązania, na pozór racjonalne i skuteczne, nie przyniosą jednak zapowiadanych efektów. To dlatego, że u podstaw zmian jest błędne założenie.
— Założenie jest takie, że szpitale nie zapewniały dotychczas odpowiedniej jakości świadczeń, tylko dlatego, że nikt ich do tego ustawowo nie zobowiązywał, a poza tym dyrektorzy i lekarze nie wiedzieli jak to zrobić. Teraz już będą wiedzieć jakie narzędzia - zapisane w ustawie - użyć i będą do tego ustawowo zobowiązani — komentuje przewodniczący OZZL.
Krzysztof Bukiel zauważa, że to nie tu leży problem z zapewnieniem jakości. Stwierdza, że jeśli jakiś szpital nie dbał, lub nie dba, o odpowiednią jakość usług, to nie dlatego, że dyrekcji i personelowi na tym nie zależy, tylko dlatego, że nie mają odpowiednich warunków finansowych i silnej motywacji, a jedno i drugie jest ze sobą powiązane.
"Przykładów na poparcie pierwszego powodu jest mnóstwo. Podam jedno wydarzenie z ostatnich miesięcy, bo jest bardzo symptomatyczne. Na przełomie ubiegłego i obecnego roku w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie Prokocimiu doszło do grupowej rezygnacji z pracy kilkudziesięciu lekarzy specjalistów. Szpital jest jednostką unikatową w skali regionu, a w niektórych dziedzinach w skali kraju. I oto w tym unikatowym szpitalu lekarze, specjaliści najwyższej klasy, którzy zwolnili się z pracy otrzymywali wynagrodzenie zasadnicze w kwocie minimalnej ustawowej równej 1,31 przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce za rok ubiegły. Na wyższe ich płace dyrekcja nie chciała się zgodzić, bo nie miała na to pieniędzy. Z tego też powodu oszczędzano na innym personelu którego zatrudniano zbyt mało w stosunku do potrzeb. Czy szpital, którego nie stać na zatrudnienie odpowiedniej liczby pracowników, nie mówiąc już o specjalistach, jest w stanie zapewnić wysoką jakość świadczeń? Kto ma tę jakość >>zabezpieczyć< Sam sprzęt nie wystarczy. Lekarze, którzy zwolnili się z pracy w USD w Prokocimiu, ostatecznie do pracy wrócili, ale szpital musiał otrzymać dodatkowe, >>pozastystemowe<< pieniądze i dodatkowo się zadłużyć" — wskazuje Bukiel w komentarzu.
Przewodniczący OZZL pisze, że jeśli zależy nam na świadczeniach najwyższej jakości w szpitalach, to przede wszystkim należy zapewnić im odpowiednie warunki finansowe.
"Musimy również stworzyć takie mechanizmy, które ich do tego zmuszą. Najlepszym mechanizmem jest konkurencja i uzależnienie dochodów szpitala od liczby pacjentów w warunkach swobodnego przez nich wyboru miejsca leczenia. Musi to być przy tym na tyle bezwzględne, że szpital, który sobie nie radzi powinien liczyć się z upadkiem i zaprzestaniem działalności. Minister zamiast tego proponuje ustawowy obowiązek dbania o jakość – poprzez stosowanie odpowiednich „narzędzi” oraz administracyjny nadzór nad przestrzeganiem tego obowiązku" — komentuje Bukiel.
W jego ocenie droga obrana przez ministra zakończy się porażką. Za tym przemawiają dotychczasowe doświadczenia, choćby z gospodarki PRL, ale także z ostatnich lat "różnych administracyjnych rozwiązań wprowadzonych w publicznej ochronie zdrowia, które też miały poprawić - w określonym zakresie - jakość świadczeń".
— Należałoby tu wspomnieć np. o normach zatrudnienia pielęgniarek, kiedy to zmniejszano „na papierze” liczbę łóżek szpitalnych aby pozornie te normy zachować, o zmniejszeniu liczby łóżek pediatrycznych, dokonywanym podobnie „na papierze”, o fikcyjnym zatrudnianiu lekarzy specjalistów przez różne podmioty lecznicze aby uzyskać prawo kontraktu z NFZ, o omijaniu przepisów ograniczających możliwość samodzielnego dyżurowania przez anestezjologów–„jedynkowiczów”, o obchodzeniu przepisu nakazującego każdorazową konsultację z ordynatorem odmowy przyjęcia dziecka do szpitala i – zapewne – o wielu innych — zwraca uwagę przewodniczący.
Zauważa przy tym, że można być nawet pewnym, że podobnie będzie z wypełnieniem obowiązku stosowania przez szpitale wspomnianych wcześniej "narzędzi". W teorii wszystko będzie w porządku, zostaną spełnione odpowiednie warunki do otrzymania akredytacji, a raporty będą docierały na czas. Tylko "czy jednak poprawi to w rzeczywiście jakość świadczeń?" — pyta Bukiel.
— Mimo wszystko, dobrze, że ta ustawa się pojawia. Nawet jak nie poprawi ona powszechnie jakości w ochronie zdrowia (a moim zdaniem nie poprawi) to przynajmniej spopularyzuje w świadomości społecznej ważną rzecz, jaką ta jakość jest, bo dzisiaj, w warunkach szpitalnej biedy i deficytu świadczeń wszyscy cieszą się, że w ogóle jest możliwość leczenia, zapominając, że to nie chodzi o jakieś leczenie ale o leczenie, które faktycznie pomaga. W tym sensie ustawa może odegrać podobną rolę jak wprowadzony parę lat temu tzw. pakiet onkologiczny. Rewolucji w dostępie do świadczeń onkologicznych nie spowodował, ale – niewątpliwie – podniósł wysoko temat leczenia onkologicznego oraz – tu i ówdzie – ułatwił dostęp do tego leczenia (nie licząc okresu „zamrożenia ochrony zdrowia” w okresie stanu epidemii SARS – Cov 2.) Może doczekamy kiedyś ministra zdrowia i rządu, który nie tylko będzie potrafił dostrzec patologie w ochronie zdrowia, ale jeszcze skutecznie im zaradzić — podsumowuje przewodniczący.
Ranking społecznie poważanych zawodów 2022. Gdzie są zawody medyczne?
AOTMiT odpowiada Pracodawcom RP ws. zbierania danych o wynagrodzeniach
Mycie rąk i dezynfekcja powierzchni - nadal warto o tym pamiętać