Autor : Magdalena Kopystyńska
2022-06-08 08:55
W obliczu pandemii oraz konfliktu zbrojnego na Ukrainie system ochrony zdrowia musi mierzyć się z licznymi wyzwaniami. Jednym z kluczowych jest zagwarantowanie pacjentom bezpieczeństwa zdrowotnego, które nieodłącznie powiązane jest z dostępnością leków i wyrobów medycznych. O tym, jakie wyzwania stoją przed polską medycyną i jakich rozwiązań oczekuje środowisko klinicystów, rozmawiano podczas spotkania Medycznej Racji Stanu, zatytułowanego „Bezpieczeństwo zdrowotne Polski - nowe wyzwania dla idei solidarności Europy”.
Otwierając spotkanie, Paweł Kowal, poseł Koalicji Obywatelskiej i jednocześnie jeden z inicjatorów spotkań w ramach Medycznej Racji Stanu wskazał, że w obliczu pojawiających się zagrożeń zacieśnianie współpracy państw członkowskich, instytucji europejskich, a także organizacji pacjenckich i naukowych jest kluczowe. Co więcej, ich współpraca powinna być koordynowana na poziomie europejskim.
Jednym z wyzwań, z którymi musi poradzić sobie Europa jest m.in. uzależnienie producentów od dostawców substancji czynnych spoza terenu UE. Jak przyznał Grzegorz Cessak, prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, europejscy wytwórcy leków są silnie uzależnieni od tanich substancji czynnych pochodzących z Chin oraz Indii. - Blisko 80 proc. wszystkich produktów leczniczych dostępnych w UE bazuje na substancjach czynnych wytwarzanych w Azji. Dyskusja o uniezależnieniu się od tych dostawców toczy się od lat, ale z drugiej strony musimy również pamiętać o tym, że są to substancje bardzo tanie i ta cena powoduje pewne ograniczenia dotyczące ich wytwarzania na terenie Polski - wskazał Grzegorz Cessak.
Odnosząc się do napływającej do Polski fali uchodźców uciekających przed wojną na Ukrainie, prof. Leszek Czupryniak, kierownik Kliniki Diabetologii i Chorób Wewnętrznych WUM, pełnomocnik ds. współpracy międzynarodowej Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego zwrócił uwagę, że w przypadku tej grupy pacjentów największym wyzwaniem jest zapewnienie chorym ciągłości terapii. - To nie jest tylko kwestia leków, ale również wyrobów medycznych - glukometrów, pasków i systemów ciągłego monitorowania glikemii - wskazał. Klinicyści zwrócili również uwagę na potrzebę wdrażania nowych terapii, na które czekają pacjenci z innymi chorobami.
Jedną z chorób, w której następuje postęp w dostępie do nowoczesnych molekuł, jest rak prostaty. - W raku gruczołu krokowego ciężar terapii u starszych mężczyzn przesuwa się na nowoczesną hormonoterapię. Nowoczesne leki hormonalne możemy stosować u pacjentów, u których choroba się tliła. To, na co czekamy, to możliwość stosowania tych leków u pacjentów jeszcze wrażliwych na kastrację. Oczywiście wiąże się z tym również kwestia zastosowania sekwencji leczenia - mówił dr hab. n. med. Jakub Żołnierek z Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.
Innym poważnym wyzwaniem jest rak endometrium, który diagnozowany jest coraz częściej. Jak wskazał Krzysztof Łanda, były wiceminister zdrowia ds. polityki lekowej, w ostatnich dwudziestu latach zapadalność na ten nowotwór uległa praktycznie podwojeniu. Niestety pociągnęło to za sobą również wzrost śmiertelności.
- Wyniki leczenia tzw. zwykłą chemioterapią są niesatysfakcjonujące, odpowiedź na takie leczenie wynosi 7-14 proc. Natomiast pojawił się lek, który według mnie nadaje się idealnie do finansowania w ramach Funduszu Medycznego m.in. dlatego, że zaawansowany czy nawrotowy rak endometrium wciąż spełnia kryterium choroby rzadkiej - wskazał Krzysztof Łanda.
Nowa molekuła jest w ocenie eksperta skuteczną opcją terapeutyczną i została zarejestrowana w trybie nadzwyczajnym przez Europejską Agencję Leków (EMA). - Badanie wciąż jeszcze trwa, a jeszcze nie osiągnęliśmy mediany przeżycia, wiec jest to skuteczna terapia, a odpowiedź na leczenie sięga 40-50 proc. Wielu kobietom można by pomoc. Wydaje mi się, że Fundusz Medyczny po to właśnie powstał, by finansować terapie, które niosą nadzieję dla chorych, ale wymagają specjalnego monitorowania, gdzie minister będzie się przyglądał, jaka finalnie będzie skuteczność tego leczenia - podkreślił Krzysztof Łanda.
Naświetlając sytuację w obszarze nefrologii prof. dr hab. Beata Naumnik, kierownik I Kliniki Nefrologii i Transplantologii z Ośrodkiem Dializ Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, przyznała, że już pierwsze wyniki badań klinicznych nad flozynami stosowanymi w przewlekłej chorobie nerek sprawiły, że środowisko lekarskie popadło w euforię. - Leki te nie tylko redukują liczbę zgonów wśród naszych chorych z przyczyn sercowo-naczyniowych, ale również redukują o 30 proc. śmiertelność całkowitą - wskazała profesor. Dodała, że w badaniach potwierdzono również znaczne opóźnienie czasu wejścia pacjentów do dializoterapii. - Dysponując takim arsenałem leków, jesteśmy w stanie nie tylko wydłużyć czas przeżycia naszych pacjentów, ale, co więcej, odciążyć stacje dializ oraz ambulatoryjne stacje dializy otrzewnowej. Jednym słowem, będziemy w stanie dużo dłużej trzymać pacjentów z dala od bardzo kosztownej terapii, jaką jest leczenie nerkozastępcze - wskazała profesor.
Prof. Paweł Bogdański, prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości, kierownik Katedry i Zakładu Leczenia Otyłości, Zaburzeń Metabolicznych oraz Dietetyki Klinicznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu podkreślił potrzebę aktywnego działania na rzecz poprawy dostępu do terapii otyłości. - Otyłość to przewlekła choroba bez tendencji do samoistnego ustępowania i z tendencją do nawrotu. Amerykanie jednoznacznie pokazali, że każdy dolar zainwestowany w zapobieganie i leczenie otyłości zwraca się 5-6 dolarami. To największa i najlepsza inwestycja zwłaszcza biorąc pod uwagę trudne czasy, jakie są przed nami - wskazał prof. Paweł Bogdański.
Profesor dodał, że w najnowszych wytycznych Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości wskazano nie tylko potrzebę powoływania interdyscyplinarnych zespołów leczenia otyłości, ale również zwrócono uwagę na potrzebę wykorzystania wszystkich dostępnych obecnie technologii, które mają zastosowanie w leczeniu tej przewlekłej choroby.
Kardiolog prof. Artur Mamcarz, kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii Wydziału Lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, podkreślił, że pacjenci z otyłością zmagają się z wieloma powikłaniami swojej choroby m.in. ze strony układu sercowo-naczyniowego. - Otyłość możemy i powinniśmy leczyć, szczególnie, że u pacjentów z otyłością prawdopodobieństwo rozwoju niewydolności serca jest większe. W tym miejscu warto wspomnieć o analogach GLP-1, jako lekach kluczowych w terapii choroby otyłościowej, pozwalających na zmniejszenie ryzyka powikłań sercowo-naczyniowych - wskazał kardiolog.
Dodał, że kardiolodzy, współdziałając z diabetologami i bariatrami, są w stanie wytypować tę grupę pacjentów, u których to ryzyko można farmakologicznie, w sposób najpełniejszy, obniżyć.