Autor : Anna Rokicińska
2021-10-22 14:06
20 listopada minie rok odkąd pełni obowiązki Głównego Inspektora Farmaceutycznego. Krzysztof Saczka mówi nam, co w tym czasie udało się zmienić w sanepidzie i jak ta instytucja działa w trakcie IV fali pandemii. Z czego jest zadowolony?
Przypomnijmy, że 15 września 2020 r. minister zdrowia Adam Niedzielski powołał Saczkę na zastępcę szefa GIS, natomiast 20 listopada, po rezygnacji ze stanowiska ówczesnego Głównego Inspektora sanitarnego Jarosława Pinkasa, Saczka został pełniącym obowiązki na tym stanowisku.
Co w tym czasie zmieniło się w GIS?
Jak mówi nam szef GIS, przez ten czas udało się bardzo wiele zmienić. - Jeśli popatrzymy na formę zbierania informacji, rejestrowania przypadków zakażeń oraz nakładania kwarantanny, to wszystko jest przekazywane z systemu EWP, który prowadzi Ministerstwo Zdrowia. Natomiast w GIS wdrożyliśmy system SEPIS. On nam znacznie usprawnił prowadzenie wywiadów epidemiologicznych, prowadzenie nadzoru epidemiologicznego, prowadzenie wszelkich działań przeciwepidemicznych – tłumaczy nam p.o. GIS. Jego zdaniem, to znacznie polepszyło koordynację pracy sanepidu. - To było bardzo widoczne przy tej wiosennej fali zakażeń. W porównaniu do jesieni funkcjonowaliśmy praktycznie on-line. Wszystkie zgłoszenia związane z zakażeniami, kwarantannami realizowaliśmy w ciągu 24 godzin. W ciągu 3 godzin mieliśmy zrealizowanych 82 proc. tych zadań, w ciągu 24 godzin ponad 96 proc. Wprowadziliśmy pełen nadzór przeciwepidemiczny, testy w określonych obszarach, gdzie istniało ryzyko epidemiczne i staraliśmy się prowadzić w taki sposób działania, aby maksymalnie ograniczyć ryzyko – ocenia Saczka.
Czy pracownicy sanepidu wciąż czują się przeciążeni?
Szef Gis mówi, że jego pracownicy panują nad ogniskami zakażeń. Podkreśla, że w laboratoriach sanepidu wprowadzono także sekwencjonowanie wirusa Sars-CoV-2. - Identyfikujemy mutacje, z jakimi mamy do czynienia. Proszę zauważyć, że w tym okresie wiosennym w ciągu jednego dnia byliśmy w stanie zrealizować ponad 38 tys. wywiadów epidemiologicznych, a byliśmy przygotowani na znacznie wyższy poziom. Jeśli sobie porównamy naszą działalność w tej fali wiosennej do jesiennej, ta sprawność naszego funkcjonowania była zdecydowanie inna, zdecydowanie lepsza – chwali postępy Saczka. Zaznacza, że bardzo dokładnym nadzorem objęto mutację Delta, aby ograniczyć jej rozprzestrzenianie się.
Podkreśla, że w stacjach zmieniono organizację pracy. - W systemie SEPIS wprowadziliśmy takie narządzie, jak stacja wirtualna. Dzięki temu mogliśmy się oderwać od takiego powiatowego spojrzenia na epidemię. Popatrzyliśmy na te zadania przez pryzmat wojewódzki – stwierdza nasz rozmówca. Dzięki tym rozwiązaniom rejony, w których notowano wysokie wskaźniki zakażeń mogły być wspierane przez pracowników sanepidu z innych obszarów. - Gdy wrócimy pamięcią do ubiegłego roku, choćby do przypadku Śląska i górników, aby zrealizować te zadania z poziomu inspekcji sanitarnej bardzo wielu pracowników musiało wyjechać z innych terenów kraju na Śląsk. W tej chwili jest to realizowane zdalnie. Nie ma żadnego problemu by z jednego końca kraju zrealizować zadania na drugim końcu Polski – wyjaśnia. Podkreśla, że obecnie stacje są w stanie prowadzić działania przeciwepidemiczne w językach obcych. - Jeśli mamy obcokrajowców, którzy nie rozmawiają po polsku jesteśmy w stanie te wywiady przeprowadzić w ich językach ojczystych. W systemie SEPIS stworzyliśmy wirtualne stacje językowe, w których rejestrujemy obcokrajowców. Mamy pracowników zgłoszonych z terenu całego kraju, którzy są w stanie prowadzić wywiady epidemiologiczne w określonym języku i tak też je prowadzą – powiedział nam szef GIS.
Polecamy także:
Samorząd lekarski apeluje: pracujcie tak by było bezpiecznie
Pfizer: do końca roku poznamy wyniki badań doustnego leku na COVID
Raport PZH – odżywiamy się bardzo źle i tyjemy na potęgę
Pierwsza dawka za granicą, druga w Polsce. MZ reguluje te kwestie