Autor : Anna Rokicińska
2022-02-22 15:40
Nie mam jak zweryfikować prawdziwości oświadczeń moich pracowników dotyczących obowiązku szczepień przeciw COVID-19 - mówi nam dr Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie i członek Naczelnej Rady Lekarskiej. W jego ocenie, tylko sanepid może zweryfikować prawdziwość oświadczeń, które będą musieli składać pracownicy placówek ochrony zdrowia i studenci kierunków medycznych.
Przypomnijmy, że Ministerstwo Zdrowia wczoraj wydało wytyczne dotyczące egzekwowania obowiązku szczepień przeciw COVID-19. Resort stwierdził, że Kodeks pracy upoważnia pracodawcę do żądania złożenia przez pracownika oświadczenia o realizacji obowiązku poddania się szczepieniu przeciwko COVID-19. „Brak poddania się szczepieniu przeciwko COVID-19 może uzasadniać wprowadzenie przez pracodawcę zmian w organizacji pracy pracownika, który nie poddał się takiemu szczepieniu. Brak poddania się szczepieniu przeciwko COVID-19 może uzasadniać rozwiązanie przez pracodawcę stosunku pracy z pracownikiem, który nie poddał się takiemu szczepieniu” – napisano w komunikacie.
Według Friedigera, jest zupełnie przeciwnie. - Sprawa jest trudna i skomplikowana, choć wydawałoby się, że powinna być prosta. Prawo nie pozwala mi na kontrolowanie pracowników i żądanie okazania paszportu covidowego - stwierdza dyrektor szpitala. Niestety podobnie będzie z oświadczeniami. - Mam duże wątpliwości, czy ja na podstawie tych wytycznych mogę zwolnić pracownika, który jest niezaszczepiony. Ministerstwo Zdrowia raczej nie ma kompetencji, by interpretować przepisy z zakresu prawa pracy. Nie chciałbym być wplątywany w konflikty z pracownikami, które potem kończyłyby się w Sądzie Pracy - mówi nam Friediger.
Na pytanie, co w takim razie zamierza zrobić 1 marca, bo od tego dnia wejdzie w życie obowiązek szczepień, odpowiada, że będzie wymagał od pracowników złożenia oświadczeń. - Nie będę miał żadnej możliwości zweryfikowania tego, czy te oświadczenia są prawdziwe czy też nie. No jak ja mam to zweryfikować? Jedyną instytucją, która mogłaby to zrobić, jest sanepid. To sanepid ma dostęp do bazy danych - komentuje. Przypomnijmy, że wcześniej MZ informowało, że sanepid za brak szczepień może nałożyć karę w wysokości od 5 do 10 tys. zł.
Ale dyrektor szpitala zwraca uwagę na jeszcze inną ważną kwestię, na niedobór pracowników w systemie ochrony zdrowia. - Ten niedobór nie dotyczy jedynie medyków, ale wszystkich pracowników. Pan minister, nie dając pieniędzy na podwyżki dla pracowników administracyjnych i obsługi, doprowadził to takiej sytuacji, że każdy pracownik jest na wagę złota. Nie wiem, czy odważę się na to, by ryzykować ciągłość funkcjonowania szpitala - przyznaje.
Friediger podkreśla, że pracownicy są zdemotywowani do szczepień, bo minister zdrowia Adam Niedzielski „ogłosił już początek końca pandemii”. - Wprowadzenie czegoś takiego po tym oświadczeniu nijak się ma do logiki. Przez cały czas nie przejmowano się obowiązkiem szczepień, a tu nagle, gdy pandemia się cofa, pojawia się obowiązek. No co ci ludzie sobie myślą? Brakuje w tych działaniach synchronizacji i przemyślenia - stwierdza.
W jego ocenie, pracownika niezaszczepionego nie będzie też gdzie przenieść. - Rozporządzenie dotyczy nie tylko białego personelu, ale wszystkich pracowników. Gdzie ja przeniosę sekretarkę czy osoby sprzątające? - pyta retorycznie. - Jestem prawnie w dość kiepskiej sytuacji. Oczywiście mogę domagać się tych oświadczeń, ale mogę ich nie otrzymać. Mogę oczywiście przyjąć takie założenie, że ten, kto mi odmawia jest niezaszczepiony. Może się jednak ostatecznie okazać, że robi to z czystej przekory - dodaje.
Jak szacuje Friediger, w jego placówce niezaszczepionych jest około 10 do 20 proc. Pracowników. - To są jednak tylko moje przypuszczenia i domysły. Nie jest to żadna wiedza poparta twardymi danymi - stwierdza.
Polecamy także:
Lekarze rodzinni: nie mamy narzędzi, by egzekwować szczepienia