Autor : Aleksandra Kurowska
2024-11-29 16:15
Największym problemem zdrowotnym Polaków jest palenie papierosów – wyprzedza nawet nadciśnienie, otyłość i picie alkoholu – mówi dr Jerzy Gryglewicz, ekspert Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego w rozmowie z Aleksandrą Kurowską, redaktor naczelna portalu Cowzdrowiu.pl. W listopadzie po raz kolejny obchodzony był Światowy Dzień Rzucania Palenia.
W trzeci czwartek listopada co roku obchodzimy Światowy Dzień Rzucania Palenia. Tym razem przypadł więc na 21 listopada. Z tej okazji w Warszawie odbyła się konferencja*, w czasie której eksperci różnych z dziedzin dyskutowali o tym, jak skutecznie walczyć z uzależnieniem, szczególnie u młodzieży, od palenia papierosów – nie tylko tych tradycyjnych.
Problemem jest nie tylko uzależnienie od palenia coraz młodszych Polaków, ale także to, że skład produktów sprowadzanych z Chin jest nieznany, w dodatku skutki zdrowotne używania alternatywnych dla tradycyjnych papierosów produktów, np. papierosów elektronicznych, uważanych za mniejsze zło, będą znane dopiero za 40 lat.
Aleksandra Kurowska: Uzależnienie od palenia tytoniu to problem nie tylko Polski. Jak wyglądamy na tle innych krajów – są na to jakieś twarde dane?
Dr Jerzy Gryglewicz, ekspert Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego: W tym roku ukazał się raport Światowej Organizacji Zdrowia, który zaleca wszystkim państwom opracowanie narodowych strategii. W Europie celem ma być uzyskanie do roku 2040 wskaźnika palących poniżej 5 proc. W Polsce palących osób jest około 30 proc. wyprzedzają nas tylko Grecy, Bułgarzy, Serbowie i Węgrzy.
Jak te wytyczne mają się do Polski?
Mamy mnóstwo danych, które dowodzą, że trzeba kompleksowo podejść do zmniejszenia liczby palących w Polsce. Polski Krajowy Plan Transformacji przygotowany przez Ministerstwo Zdrowia ewidentnie wskazuje, że największym problemem zdrowotnym w Polaków jest właśnie palenie papierosów.
Dużo większym nawet niż nadciśnienie i otyłość. Alkohol jest dopiero na szóstym miejscu. Wiemy, że palenie powoduje wiele różnych poważnych chorób, takich jak rak płuc, POChP, zawały serca udary mózgu i wiele innych. Niestety polski system ochrony zdrowia w praktyce nie podejmuje skutecznych działań w walce z tym nałogiem.
Jako eksperci dyskutowaliście o tych problemach na konferencji z okazji Światowego Dnia Rzucania Palenia – macie w takim razie jakieś konkretne pomysły, co z tym zrobić?
Wśród prelegentów byli tacy, którzy realizują już jakieś projekty, np. Rotary Club sponsoruje projekt edukacyjny związany z paleniem papierosów, a także innymi używkami, który jest dedykowany dzieciom i młodzieży.
Prezes Fundacji Promocja Zdrowia z żalem mówił, że przed laty była konkretne strategia walki z paleniem opracowana przez profesora Witolda Zatońskiego przygotowana w formie ustawy, która wskazywała, co zrobić, żeby w Polsce mniej osób paliło. Niestety ta strategia przestała obowiązywać w 2016 roku i jedyne co dziś mamy, to trzy telefoniczne poradnie na cały kraj pomagające palącym, finansowane, ale słabo, z Narodowego Programu Zdrowia.
Kolejny jest – działający głównie w teorii, NFZ-owski „Pogram profilaktyki chorób odtytoniowych, (w tym POChP)”. Mamy różne programy, ale w niewielkim stopniu są one realizowane.
Jak to wygląda w statystykach?
Mamy kompleksowy raport Instytutu Człowieka Świadomego ,,Palenie tytoniu najważniejszy czynnik ryzyka zdrowotnego”, w którym przedstawiono szereg zagadnień dotyczących palenia tytoniu. Najistotniejsze dane to 8 mln i 70 tys. Pierwsza to liczba osób regularnie palących papierosy, druga to liczba osób umierających rocznie z powodu chorób odtytotniowych. W raporcie mamy też konkretne zalecenia, opracowane przez specjalistów na podstawie wiedzy, w jaki sposób ludzie odzwyczajają się do palenia.
Programy, zalecenia, a dla mnie jako matki problemem jest to, że palą już dzieci. Dorośli, nawet Ci z zaawansowaną chorobą nowotworową, walczący o życie, nie są często w stanie przestać.
Raport Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji wskazuje, które interwencje są skuteczne, jeśli chodzi o palenie w przypadku dzieci i dla młodzieży.
Mamy świetną stronę internetową, o której prawie nikt nie wie, przygotowaną przez Ministerstwo Zdrowia, na której są wskazówki dla rodziców, jak mają postępować, by ich dziecko nie zaczęło palić papierosów, a jak się zachowywać i jakich argumentów używać, jeśli już pali. [https://pacjent.gov.pl/zapobiegaj/czy-twoje-dziecko-pali]
Mamy więc już problem zidentyfikowany, mamy kluczowe narzędzia. Jednak brak jest konkretnych decyzji, żeby w to zainwestować środki publiczne. Często słyszymy hasło: „inwestycje w zdrowie”. I faktycznie inwestujemy olbrzymie pieniądze, na przykład w leczenie udarów, POChP, zawałów. A przecież te wszystkie choroby w oczywisty sposób są powiązane z paleniem papierosów.
Dziś dużo mówi się o minimalizowaniu szkód zdrowotnych w przypadku osób, które nie potrafią radykalnie rozstać się z nałogiem, by na przykład przerzuciły się na produkty o mniejszej szkodliwości niż te tradycyjne.
Mamy różne metody podejścia do problemu palenia. We wspomnianym raporcie znalazła się analiza szkodliwości dla zdrowia dymu tytoniowego. Ten z papierosów tradycyjnych jest dużo bardziej szkodliwy.
W Stanach Zjednoczonych i w Europie (np. w Szwecji oraz Wielkiej Brytanii), niektórzy eksperci optują za tzw. redukcją szkód, czyli doradzają pacjentom nałogowo palącym papierosy, by przeszli na te mniej szkodliwe formy.
Jednak prawda jest taka, że te papierosy są krótko na rynku i dopiero po 40 latach będzie można stwierdzić, na ile one są szkodliwe.
Choć dla niepalących wydaje się oczywiste, że to mniejsze zło – jeśli ktoś pali przy tobie papieros starego typu albo e-papieros, oddychając dym jako bierny palacz wyczuwasz różnicę.
Mamy też kwestię syntetycznej nikotyny w specjalnych torebeczkach wkładanych do ust.
Tu nie ma mowy o żadnych produktach spalania czy podgrzewania, tylko nikotynie. To rozwiązanie coraz częściej rekomendowane palaczom. Powinno się jednak uregulować i nadzorować skład takich produktów i ich pochodzenie. Saszetki tak, jak każdy produkt żywnościowy czy lekowy, powinny przechodzić przez pewne procedury związane z wejściem i obecnością na rynku.
To co na pewno wiemy o tym produkcie to też fakt, że nie ma przy nim problemu biernego palenia – bo wkłada pod język i jest „święty spokój”. Najgorzej jednak jest, jak ktoś przy nas „kopci” narażając nas na bierne palenie .
A jak ktoś chce po prostu rzucić palenie papierosów zamiast przechodzić na te teoretycznie mniej szkodliwe, jaką ma w tej kwestii pomoc w polskim systemie ochrony zdrowia?
Nie ma obecnie skutecznej pomocy ze strony personelu medycznego. Niestety, taka jest prawda i to jest największy problem naszego systemu ochrony zdrowia w tej kwestii. Osoba paląca, jak postanawia rzucić nałóg, idzie do lekarza rodzinnego i mówi: „Chcę przestać palić”, to od lekarza słyszy zwykle coś w stylu: „to niech pan przestanie palić”.
Tylko tyle?
Tak. To wszystko. Nie może być tak, że jednym słowem zbywamy pacjenta. Do problemu trzeba podejść indywidualnie. Dla niektórych wskazana będzie psychoterapia, dla innych konieczne będą jakieś leki. Pacjentom można dać też różne wytyczne, ale każdy człowiek potrzebuje trochę innego podejścia, by pomoc była skuteczna.
To, co my dziś rekomendujemy, to towarzyszenie pacjentowi w całym procesie – lekarz rodzinny przy każdej wizycie powinien odnotowywać, czy dana osoba pali, czy nie, używając kodu ICD-10, w którym „zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane paleniem tytoniu” oznaczone są jako F17.
Lekarze rodzinni i tak ledwo wyrabiają przez natłok pacjentów, zwłaszcza w sezonie infekcyjnym. Co da to, że w dokumentacji medycznej znajdzie się symbol F17?
Dzięki temu mielibyśmy wiarygodne dane – nie tylko czy konkretny pacjent pali, ale znalibyśmy aktualną epidemiologię.
A dodatkowo, to zmusiłoby lekarzy do jakichś interwencji. Przynajmniej takich, by powiedzieć pacjentowi, co ma robić dalej, choćby, że może pójść do apteki i kupić tabletkę czy gumę z nikotyną, która ułatwia rzucenia palenia.
Te nowe produkty to ze strony firm troska o zdrowie klientów czy chwyt marketingowy?
Jedno i drugie. Kwestia szkodliwości palenia zaczęła być dyskutowana dopiero 30, czy 40 lat temu, więc firmy zaczęły szukać innych rozwiązań, by wciąż zarabiać, ale by konsekwencje zdrowotne były dla palących niższe.
I są niższe, tak?
My tego nie wiemy. Tak, jak wspominałem, musimy poczekać 40 lat, by zobaczyć wszystkie, także odległe konsekwencje zdrowotne, jakie niesie za sobą używanie tych wszystkich nowoczesnych produktów.
Dlatego kluczowe jest teraz to, by opracować strategię skierowaną na problem palenia wśród dzieci i młodzieży – by dzieci i nastolatki w ogóle nie zaczynały palić papierosów. Bo dzieci najpierw palą doraźnie – dla towarzystwa, dla zabawy.
Wiem, mam nastolatki w domu.
Uważam, że w przypadku dzieci powinny być wprowadzone bezwzględne zakazy, wszelkie możliwe restrykcje. Zwłaszcza, jeśli chodzi dostępność jednorazowych papierosów. Wiele państw już zakazało ich sprzedaży, np. Australia. To bardzo często produkty sprowadzane z Chin. Nikt nie rejestruje ani nie bada tych papierosów o dziwnych, atrakcyjnych smaczkach i pachnącym dymie.
Córka mi mówiła: borówka, brzoskwinia...
No właśnie. A przecież to jest element, który może w przyszłości skłonić takie dziecko, by jako dorosła osoba, przeszło na palenie papierosów tradycyjnych. Dlatego w tym przypadku podejście musi być bardzo restrykcyjne.
Ministerstwo Zdrowia deklarowało, że wycofa jednorazówki.
Skończyło się na deklaracjach i na niczym więcej.
Wracając do dzieci, nawet gdy są zakazy, to dzieci wymieniają się informacjami gdzie kupić je bez problemu. Na Bulwarach Wiślanych chodzą też dorośli, którzy odsprzedają na sztuki różne wyroby nikotynowe z dużą przebitką.
Oczywiście. I nie słyszałem jeszcze, żeby ktoś zastał za to ukarany. Nawet alkohol jest sprzedawany dzieciom. Mają zostać wprowadzone za takie zachowania, ustawowo, większe restrykcje. Teraz teoretycznie nie można dziecku sprzedać alkoholu, ale jak to zrobisz, nie grożą ci poważne sankcje prawne. I zawsze znajdzie się ktoś „przedsiębiorczy”, kto będzie kupował takie produkty, jak alkohol i papierosy i sprzedawał je dzieciom z przebitką.
Podobnie było z zakazem sprzedaży drożdżówek w szkolnych sklepikach. Nagle uczniowie zaczęli przynosić do szkoły drożdżówki, by sprzedawać je kolegom z dwukrotną przebitką. Niestety, zawsze się znajdą tacy „przedsiębiorcy”. Dlatego dyskusja o paleniu i innych produktach nikotynowych czy używkach zawsze zatacza koło i wracamy do edukacji.
*
Konferencję w siedzibie PAP zorganizowali: Stowarzyszenia Mentalnie Równi, Rotary Club Warszawa Fryderyk Chopin, Instytut Człowieka Świadomego. Wzięli w niej udział: prof. dr hab. Witold Zatoński, prezes Fundacji Promocja Zdrowia dr hab. Dominik Olejniczak, Zakład Zdrowia Publicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, dr Jerzy Gryglewicz, ekspert Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelnia Łazarskiego, dr Janusz Krupa, prezes Stowarzyszenia Instytutu Człowieka Świadomego, Tomasz Prosiński, prezes zarządu Stowarzyszenia Mentalnie Równi, Kamila Kalbarczyk, psycholożka, psychoterapeutka, Stowarzyszenie Mentalnie Równi, Paweł Śliwka, prezydent „Rotary Club Warszawa Fryderyk Chopin”.
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych, a także Polskiej Izby Ubezpieczeń oraz Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl
//