Autor : Aleksandra Kurowska
2023-05-19 15:17
Szefowie szpitali chcą szybkich i konkretnych działań ministra zdrowia Adama Niedzielskiego. Piszą, że trzeba je uratować przed "ostateczną zapaścią”. Czego dokładniej chcą członkowie Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych?
Poprawa sytuacji finansowej szpitali to od lat powtarzana obietnica PiS. Jednak wiele placówek twierdzi, że ich sytuacja dramatycznie się pogorszyła. Nawet te, które przez lata były "na plusie" lub wychodziły na zero, teraz generują długi. Koszty działania rosną, trzeba wypłacać podwyżki pensji obiecane przez rząd, znacznie więcej kosztują choćby prąd, wywóz medycznych odpadów, czy wyroby medyczne. A podwyższone stawki płacone przez NFZ zdecydowanie wzrostu tych kosztów nie pokrywają. Nożyce między stawkami, jakie dostają placówki za leczenia, a realnymi kosztami coraz bardziej się rozwierają.
Ministerstwo Zdrowia z kolei przestało publikować statystyki o zadłużeniu szpitali - ostatnie na ich stronie są za II kwartał zeszłego roku. Trochę jak dziecko, które gdy zamyka oczy, uważa, że nikt go nie widzi. Przez wiele lat statystyki takie publikowano 2-3 miesiące po zakończeniu danego kwartału. Do tego dochodzi coraz więcej zmian w finansowaniu szpitali wchodzących wstecz i zmieniających wyniki, np. wprowadza się regulacje, że za jakiś typ świadczeń płaci się trochę więcej, ale od minionego stycznia, a przepisy wchodzą w środku roku. Kolejny przykład - decyzja o zapłacie nadwykonań w sieci szpitali - która powstała, by nie płacić za nadwykonania (te szpitale, które miały przesłuchy, że może się to zdarzyć, mogły wiele skorzystać; poza tym mniejszych placówek z reguły nie stać na podejmowanie wielomilionowego ryzyka, na zasadzie: a nuż rząd coś całkiem zmieni wstecz).
Ale wracając do listu szpitali powiatowych, co w nim napisano?
Szpitale powiatowe chcą zmian zasad ich finansowania. W liście do ministra zdrowia piszą, że zadłużenie polskich szpitali wynosi już prawie 20 mld zł i jest to kwota, której nie da się zredukować bez fundamentalnych zmian w organizacji systemu ochrony zdrowia.
-To zjawisko jest powszechne. Zadłużone są zarówno małe szpitale, które reprezentujemy, jak i te największe, kliniczne, co wyraźnie wskazuje, że jest to problem systemowy. Nie wynika on ze złego zarządzania dyrektora konkretnej placówki, położenia czy wielkości szpitala. Lata zaniedbań i brak odpowiedniej i przejrzystej organizacji w zakresie finansowania systemu ochrony zdrowia doprowadziły do dramatycznej sytuacji i walki o utrzymanie płynności finansowej każdego miesiąca - pisze organizacja.
Powołują się m.in. na Konstytucję RP - zgodnie z jej art. 68 każdy obywatel ma prawo do ochrony zdrowia, a równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych muszą zapewnić władze publiczne. - Potwierdza to Uchwała Sądu Najwyższego z 19 marca 2019 r. (sygn. akt III CZP 80/18), z której jasno wynika, że do obowiązków państwa należy stworzenie systemu opieki zdrowotnej działającego według określonych standardów, ale usługi mające na celu utrzymanie zdrowia we właściwej kondycji lub jego poprawę są jednocześnie przedmiotem działalności gospodarczej. Zapoznając się z dalszą częścią tej Uchwały. możemy przeczytać, że uzyskanie stosownego wynagrodzenia za wykonane świadczenia pozwala bowiem świadczeniodawcy nie tylko na jego należytą jakość, ale i na utrzymanie się na rynku i rozwój, od którego zależy zdolność do wykonywania świadczeń zdrowotnych w przyszłości. Narodowy Fundusz Zdrowia powinien dbać o osiągnięcie takiego stanu także przez racjonalne określenie wysokości wynagrodzeń za kontraktowane świadczenia - wskazano.
Na odpowiedzialność finansową władzy publicznej, wskazuje także wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 20 listopada 2019 r. (sygn. akt K 4/17). Jak zaznaczono, TK podkreślił, iż środki przekazywane przez NFZ są nieadekwatne do kosztów ponoszonych przez placówki, a niedobory ochrony zdrowia są znane ustawodawcy i mają charakter systemowy. Jak zauważył Trybunał, Najwyższa Izba Kontroli wielokrotnie zwracała uwagę na problem nadwykonań i niedofinansowania szpitali, co potwierdza, że to właśnie w tym miejscu należy szukać rzeczywistych źródeł problemu.
Szpitale zwracają też uwagę, że rząd ingeruje w ich działanie, narzuca wyższe koszty, ale nie daje na to pieniędzy. Stwierdzają, że mamy do czynienia z istotnie dysfunkcyjnym systemem finansowania polskich szpitali, który "w żadnej mierze nie odzwierciedla realnych zapotrzebowań i ponoszonych kosztów”.
Przypomnijmy, że szefowie szpitali powiatowych, także w portalu CowZdrowiu.pl wiele razy stwierdzali, że podwyżki dla pracowników są potrzebne. Ale... muszą mieć na nie pieniądze. Piszą też, że obecna formuła finansowania szpitali w zdecydowanej większości jest przeznaczona na wynagrodzenia personelu, a nie na realizację świadczeń.
- Mając na uwadze ogromną determinację Pana Ministra w zakresie wprowadzenia ustawy o jakości w ochronie zdrowia i bezpieczeństwa pacjenta, zupełnie niezrozumiałym jest fakt pomijania kwestii finansowych w przypadku realizowania świadczeń medycznych na jak najwyższym poziomie - podkreślają dyrektorzy w piśmie do Niedzielskiego. Piszą też, że obecna formuła finansowania szpitali w zdecydowanej większości jest przeznaczona na wynagrodzenia personelu, a nie na realizację świadczeń. Oczekują realnych zmian w zakresie funkcjonowania całego systemu ochrony zdrowia.
Odredakcyjnie trzeba jednak wspomnieć, że propozycje dla szpitali obecnego ministra szły raczej w kierunku centralizacji i przejmowania nadzoru nad placówkami od obecnych dyrektorów. O ustawę dotyczącą jakości łatwiej walczyć, bo jej skutki finansowe dla państwa są o wiele mniejsze. Zapewnienie lepszego finansowania szpitali wymagałoby znacznej intensyfikacji prac nad wycenami świadczeń (w tym zatrudnienia i godnego wynagrodzenia kadr) i przede wszystkim znalezienia miliardów złotych. A na razie rząd wydatki budżetowe na zdrowie tnie, przerzucając na NFZ choćby finansowanie ratownictwa, dopłat do darmowych leków dla seniorów, kosztownego leczenia osób z hemofilią i HIV czy potrzebujących przeszczepu. Skoro nie budżet państwa miałby pieniądze dołożyć, pozostaje podwyższenie składki zdrowotnej lub objęcie nią w bardziej sprawiedliwy sposób np. rolników - ale tu względy polityczne, zwłaszcza w obliczu zbliżających się wyborów, staną zapewne na przeszkodzie. Opozycja też nie ma propozycji, jak te problemy rozwiązać. Można mówić o tym, że ochrona zdrowia to dziurawe wiadro, ale po pierwsze wiele dziur już uszczelniono, po drugie modernizacje np. w zakresie struktury szpitalnych oddziałów wymagają woli politycznej i również... pieniędzy.
Ciekawe więc, czy i co minister odpowie szpitalom, ale na razie sytuacja wygląda patowo.
Polecamy także:
Wycena świadczeń dostosowana do realnych kosztów? Tego chcą samorządy
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych oraz Polskiej Izby Ubezpieczeń. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl