Autor : Redakcja
2023-04-27 16:39
Kilka lat od wprowadzenia reformy, zasadna wydaje się ocena wprowadzonych rozwiązań. Czy działania podejmowane przez kolejne kierownictwa resortu zdrowia nie doprowadziły do zanegowania założeń reformy, czy osiągnięto cele postawione podczas procesu legislacyjnego? Czy sieć w ogóle jeszcze istnieje?
Najkrócej można by napisać, że nie. Taki obraz wyłania się z wypowiedzi uczestników debaty podczas kongresu Rzecznicy Zdrowia na temat sieci szpitali.
Tak skomentował rozwój sieci szpitali Rudolf Borusiewicz, dyr. Biura Związku Powiatów Polskich i przypomniał, że zasadniczy cel, przyświecający budowaniu sieci szpitali, sprowadzał się do zapewnienia kompleksowej opieki nad pacjentem. Koncepcja była słuszna - chodziło o zadbanie o pacjenta, o zagwarantowanie mu dostępu do opieki zdrowotnej oraz o uprządkowanie usług, jednak finansowe spięcie celów okazało się trudne. Według Borusiewicza konieczna jest zmiana i oparcie reformy o wspólnotę lokalną, czyli samorząd. - Wspólnoty lokalne budowały szpitale, niech wiec staną się odpowiedzialne za te zadania – przekonywał dyrektor BZPP. - Niech samorząd będzie właścicielem, a nie organem pełniącym funkcje zarządcze.
Podobnego zdania była Małgorzata Gałązka-Sobotka, dziekan CKP, dyr. Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, wg której podstawowe zabezpieczenie zdrowotne powinno leżeć po stronie powiatu. Czy po czterech latach obowiązywania ustawy można mówić o poprawie dostępności do opieki zdrowotnej na poziomie lokalnym i ogólnopolskim? - Od początku ustawa tego nie gwarantowała – przekonuje dyr. Gałązka-Sobotka. - Wyobrażałam sobie, że sieciowanie będzie służyło temu, żeby z modelu opieki fragmentarycznej wejść do opieki kompleksowej i skoordynowanej; że podmioty na poszczególnych poziomach sieci będą współpracowały, przekazując sobie pacjenta w górę i w dół, po to, by jak najszybciej osiągnąć efekty terapeutyczne i jak najefektywniej wykorzystać zasoby.
Niestety, jak tłumaczy Gałązka-Sobotka, z perspektywy pacjenta nie zmieniło się to, co było najbardziej istotne, czyli otrzymanie szybkiej diagnozy i jak najlepszej opieki we właściwym miejscu, najbardziej kompetentnym do leczenia.
Ustawa miała gwarantować stabilność systemu finansowego. Dzięki temu, że szpitale dostałyby środki finansowe, nie musiałyby stawać do konkursów (to niekwestionowany atut tego rozwiązania). Niestety wejście w pandemię i narastające koszty nie pozwoliły na to. To co miało być przyczynkiem do spokoju, okazało się czynnikiem destabilizującym. - Miała też przynieść likwidację nadwykonań czyli niekontrolowanego rozwijania działalności z powodu atrakcyjności pewnych procedur oraz dać asumpt do zmiany modelu opieki czyli pozwolić na ambulatoryzację opieki. Tak się jednak także nie wydarzyło.
Gałązka-Sobotka przekonywała, że rzadko udaje się stworzyć idealny akt prawny, ale jeśli nie robi się cyklicznej ewaluacji i nie wprowadza działań korygujących, to powstaje sieć, w której jedni nie mogą wykonać ryczałtu, więc boją się, że nie będą mieć zagwarantowanych środków na przyszłość; inni mogliby zrobić więcej, ale nie mają gwarancji, że im się za to zapłaci.
- Ten system to rozrastający się potworek, który już chyba przestał być sterowalny – mówiła dyr. Gałązka-Sobotka. - Nie wiem czy jej twórcy wiedzą, w którym kierunku ma to iść. Chyba trzeba się odważyć zacząć ten system stawiać na nowo, żeby przystawał do czasów opartych na sztucznej inteligencji, na innowacjach. Teraz się tego nie da wkomponować. Pewnie nie powstałby on w ciągu pięciu lat, ale jego zaprojektowanie wydaje się być absolutnie niezbędne.
Celem zasadniczym systemu ochrony zdrowia jest zabezpieczenie zdrowia i dobrej jakości życia Polaków. - Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, gdzie jesteśmy w stanie chronić zdrowie najlepiej. Gdzie jesteśmy w stanie zadbać o profesjonalną profilaktykę. Gdzie jesteśmy w stanie szybko zdiagnozować i zareagować na pojawiające się symptomy zagrożenia zdrowotnego – podsumowuje Gałązka-Sobotka.
- Nieustannie mamy ręczne sterowanie, zarówno funduszami, jak i zadaniami szpitali. W efekcie to, co miało być kluczowe, czyli przekazanie pacjenta do szpitala kolejnego poziomu jest bardzo trudne – podkreśla Elżbieta Gelert, posłanka na sejm RP, dołączając do głosów krytykujących system sieci. Niestety ustawy nie testowano w poszczególnych województwach, nie zrobiono podsumowania wyników, ale ją wprowadzono – mówi pani poseł. – Czy cele zostały, czy nie zostały zrealizowane? Czy jakieś docelowe założenia w ogóle były? – pytała retorycznie Gelert.
Wg poseł Gelert, sieć szpitali nie rozwiązała też kwestii finansowych (okrojony fundusz medyczny, z którego środki trafiają głównie do sieci strategicznych, czyli szpitali powyżej trzeciego poziomu, założonych przez MZ, MSW ) i organizacyjnych, takich jak choćby powstawanie poradni przyszpitalnych. - Te szpitale, które wcześniej nie miały jednoimiennych poradni o takiej specjalizacji jak oddział, a chciały je stworzyć, nie mogły tego zrobić. Nawet jeśli fundusz ogłosił konkurs, to wygrywały go przychodnie, które otrzymywały punkty za ciągłość. Nowa poradnia, choćby była przydatna dla pacjenta, nie mogła powstać. Nazwano je poradniami przyszpitalnymi, ale taki produkt de facto nie powstał, choć w rozporządzeniu ministra zdrowia je zapisano.
Waldemar Malinowski, prezes Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych uważa, że sieci już nie ma. - Zniknęła zaraz po tym jak odszedł z ministerstwa jej twórca. Teraz żeby nie wiadomo jaki wizjoner przyszedł i jaką ustawę napisał, nie będzie do zrealizowania. Żadna reforma nie jest teraz możliwa.
Dlaczego? Malinowski podkreślił, że bez otwarcia systemów informacyjnych na innowacje, nie można mówić o zmianie systemu ochrony zdrowia. Zwraca też uwagę na fakt, że dyrektorzy szpitali wiedzą jakie są potrzeby medyczne w powiecie, ale nie mogą nimi zarządzać. - Nie dano nam możliwości zarzadzania […] Teraz trzeba by ten system zrównać z ziemią i postawić nowe fundamenty otwarte na innowacje. Bez AI, która wspomoże np. w wypełnianiu dokumentacji, to się nie uda, bo mamy za małą kadrę.
Malinowski podsumowuje, że ustawa wydawała się możliwa do przyjęcia, ale system nie był na nią gotowy. Nie można też zrobić podsumowania, bo po prostu nic nie zadziałało.
- Trzeba zejść do poziomu powiatu; bez tego nie da się skoordynować opieki.
Algorytmizacja oceny terapii lekowych. Pomoc dla pacjenta