Autor : Aleksandra Kurowska
2023-09-25 15:13
To NFZ miał zablokować wprowadzenie wydatków na leki - twierdzi MZ w podsumowaniu rządowego dokumentu „Polityka Lekowa Państwa 2018-2022”.
Resort zdrowia zrobił coś, co powinno dotyczyć wielu dokumentów, ale administracja i politycy unikają tego jak ognia. Podsumował poziom realizacji własnego dokumentu programowego. Przypomnijmy, że nawet ustawa refundacyjna, która podsumowanie miała zawarte w zapisach, nie mogła się go w terminie doczekać. Zwlekano bardzo długo, a potem po cichu, bez większej dyskusji opublikowano dokument, który zawierał niewiele informacji.
Ukazało się bowiem Podsumowanie stopnia realizacji dokumentu strategicznego - POLITYKA LEKOWA PAŃSTWA 2018-2022.
Są sukcesy, jak uproszczenia procedur, ale są i fiaska, jak rosnąca liczba niezaszczepionych dzieci.
Ciekawy wątek to wydatki na refundację leków. Nie tylko dlatego, że generalnie to, co związane z pieniędzmi, budzi emocje. W rządowym dokumencie przygotowywanym za wiceministra zdrowia Marcina Czecha, znalazł się, trochę na wyrost i życzeniowo, zapis, że na refundację leków ma trafiać 16,5-17 proc. wydatków NFZ. Firmy farmaceutyczne przez długie lata zabiegały o to. Oczywiście zapis ten pozostał jedynie na papierze, bo instytucje rządowe od poczatku patrzyły na takie usztywnienie niechętnie i następca Czecha - Maciej Miłkowski, nie pociągnął tego tematu.
Ciekawe jest jednak, jak brak działań w tym zakresie jest tłumaczony w dokumencie. Otóż tłumaczony jest tym, że jego realizacji nie chciał NFZ.
Kto śledzi losy NFZ, który przez lata za sprawą kolejnych rządów coraz bardziej tracił niezależność, ten wie, że gdyby rząd faktycznie chciał sztywnych widełek wydatków na leki, to Fundusz nie miałby nic do powiedzenia. Gdyby Fundusz rzeczywiście miał taki wpływ na rozdysponowywanie pieniędzy, na pewno nie dostałby zadań związanych choćby z finansowaniem leków 65 plus czy leczenia hemofilii, bez jakiegokolwiek dodatkowego finansowania.
A oto fragment dokumentu:
"Dokument strategiczny na lata 2018-2022 przewidział szereg rozwiązań mających na celu poprawę i stabilizację finansowania leków ze środków publicznych. Główne założenia skupiały się na określeniu faktycznego budżetu na refundację na ustawowym poziomie wynoszącym 16,5%-17,0% oraz uwzględnienie przychodów z instrumentów dzielenia ryzyka podczas planowania budżetu przewidzianego na refundację. Niewykorzystane w danym roku środki całkowitego budżetu na refundację (CBnR) miałyby zasilać CBnR w roku kolejnym. Powyższe założenia, nie zostały jednak zaimplementowane w rozpatrywanym okresie. Instytucja kompetentna w zakresie alokacji środków publicznych przeznaczonych na ochronę zdrowia oraz kształtowania całkowitego budżetu na refundację, jaką jest NFZ, stoi na stanowisku, iż określenie faktycznego budżetu refundacyjnego na poziomie 16,5%-17% wydatków na finansowanie ochrony zdrowia, nie ma uzasadnienia merytorycznego i mogłoby doprowadzić do ograniczenia środków przeznaczonych na inne rodzaje świadczeń. Wprowadzenie takich rozwiązań wymagałoby znaczących zmian w prawodawstwie".
Opublikowano też, ile wydatki na leki wynosiły procentowo. Dodatkowo uwzględnione zostały środki pozyskane z RSS.
Grzmieć można, że procentowy udział zamiast rosnąć spada, ale wiedząc, że znaczna część przyrostów finansowania poszła na podwyżki płac pracowników sektora ochrony zdrowia (miliardy złotych w każdym roku), nie wygląda to wcale źle. Poza tym nigdy tyle leków nie wchodziło do refundacji, co w ostatnich latach.
Z publikacji wynika też m.in., że najlepiej z wchodzeniem na listę refundacyjną radzą sobie leki onkologiczne. Rząd nie ukrywał, że onkologia to jeden z priorytetów. Czas między złożeniem wniosku a refundacją skraca się, ale głównie dla tej grupy leków. A jest długi - jak wskazuje MZ - także z powodu zawieszania postępowań przez firmy. To od dawna ciekawy wątek, bo zdarza się nierzadko, że za pośrednictwem mediów lub poselskich interpelacji, wskazywane jest że pacjenci czekają na refundację X miesięcy, a nie raz było tak, że wniosek był przez podmiot odpowiedzialny zawieszony.
Z perspektywy pacjenta jednak, nawet gdy odjąć ten czas, to i tak chciałoby się, by administracja wnioski rozpatrywała szybciej, zwłaszcza wtedy gdy nowy lek daje dużą różnicę dla rokowań pacjenta.
Ten czas między rejestracją a udostępnieniem leku pacjentom jest też języczkiem uwagi w sporze innowacyjnych firm z generycznym wokół potencjalnych skutków unijnej Strategii Farmaceutycznej. Zapisy tam przewidują skrócenie ochrony patentowej (strata dla innowacyjnych, zysk dla generycznych), ale wydłużenie wobec teraz obowiązującej ochrony prawnej, jeśli lek będzie na unijne rynki wprowadzony w ciągu dwóch lat (tego zapisu generyczne firmy nie chcą, a innowacyjne obawiają się, że nie będą z niego w stanie skorzystać).
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych oraz Polskiej Izby Ubezpieczeń. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl