Autor : Marta Markiewicz
2022-09-05 10:46
Ustawa o płacach minimalnych w ochronie zdrowia to zdaniem senatorów szczególny przypadek regulacji prawnej. Dokument ten budził i nadal budzi wiele emocji związanych nie tylko z jego procedowanie, ale przede wszystko sposobem realizacji. O wdrażaniu jej zapisów dyskutowano dziś (5 września) w szerokim gronie podczas posiedzenia senackiej Komisji Zdrowia.
Senatorowie nie kryją obaw i zaniepokojenia związanego w ustawą o płacach minimalnych. Zdaniem przewodniczącej Komisji Zdrowia senator Beaty Małeckiej-Libery skala wątpliwości wokół wdrożenia rządowej ustawy okazała się duża.
- Rzadko zdarza się, że po przyjęciu ustawy - budzi ona tyle obaw dotyczących jej wdrożenia. Problemy jakie pojawiły się na początki lipca oraz sierpnia związane realizacją jej zapisów osobiście mnie zatrwożyły - przyznała otwierając posiedzenie komisji jej przewodnicząca - senator Beata Małecka-Libera. - Przyglądałam się temu procesowi wnikliwie, dotarło do mnie wiele pism związanych z tym tematem m.in. od dyrektorów szpitali i organów założycielskich, którzy przerażeni pytali: w jaki sposób mają realizować zapisy tej ustawy? Jestem pod wrażeniem tego, jak wiele można zrobić źle wprowadzając dwie duże sztandarowe ustawy- dodała. Beata Małecka-Libera wskazała, że chodzi jej o ustawę o sieci szpitali i ustawę o sposobie ustalania minimalnego wynagrodzenia w ochronie zdrowia, które w jej odczuciu nie tylko nie uporządkowały kwestii kadr medycznych, ale również nie poprawiły dostępu pacjentów do świadczeń medycznych.
Rozpoczynając posiedzenia przewodnicząca Beata Małecka-Libera podkreśliła, że oczekuje od strony rządowej wyjaśnień dotyczących sposobu ustalania algorytmu wypłacania środków na podwyżki, wobec którego to pracodawcy zgłaszają wiele zastrzeżeń. - Oczekiwałabym również stanowiska ze strony MZ dotyczącego tego, że wielu dyrektorów placówek - po przeprowadzeniu skrupulatnych wyliczeń - nie jest w stanie zrealizować zapisów ustawy- wskazała Beata Małecka-Libera.
Renata Kaznowska wiceprezydent Warszawy odpowiedzialna w stołecznym ratuszu za m.in. edukację i politykę zdrowotną wskazała, że ostatni aneks z Narodowym Funduszem Zdrowia podpisany został przez ostatni z dziesięciu stołecznych szpitali w miniony piątek (2 września)
- W pięciu z tych dziesięciu szpitali zabrakło środków na podwyżki względem aneksów, które zostały podpisane. Dyrektorzy placówek mówią wprost - że sygnowali te aneksy niejako pod przymusem chwili. Wskazywali, że mieli do wyboru podpisanie aneksu i posiadanie środków na wypłatę wynagrodzeń, albo nie podpisanie aneksów i świadomość, że nie będą mieli środków na wypłaty- wskazała Kaznowska. Dodała, że we wszystkich szpitalach przekazane fundusze nie wystarczyły na pokrycie wzrostu kosztów funkcjonowania placówek związany z rosnącą inflacją. Wzrost ten w ocenie Renaty Kaznowskiej wyniósł ponad 30 proc. - Musimy również pamiętać, że inflacja w placówkach medycznych będzie zdecydowanie wyższa niż ta przyjęta w szacunkach GUS- wskazała Renata Kaznowska. Wiceprezydent Warszawy podkreśliła, że przeliczając obecnie obowiązujące aneksy i kreśląc wstępne założenia budżetowe na 2023 rok szacuje, że warszawskim szpitalom zabraknie 113 mln złotych, a lecznictwu otwartemu, czyli SP ZOZ-om kolejnych 28 mln złotych. - W sumie daje to 140 mln złotych niedoszacowania tylko w przypadku Warszawy- wskazała Kaznowska.
Tak duże rozbieżności dotyczące środków przekazywanych w związku z aneksami do obowiązujących umów, budzą wątpliwości dotyczące sposobu i metodologii przyjętej do obliczenia i podziału środków na podwyżki i sfinansowanie wyższych kosztów funkcjonowania. Zdaniem Kaznowskiej dodatkowe 350 mln złotych dla szpitali I i II poziomu zabezpieczenia mogą być dalece niewystarczające.
Wiceszefowa Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych Mariola Łodzińska wskazała, że ofiarą ustawy płacowej mogę wkrótce paść również świadczeniodawcy opieki długoterminowej.
- Jeżeli nic się nie zmieni to opieka długoterminowa przestanie funkcjonować. Ofiarą padły podmioty świadczące pielęgniarską, długoterminową opiekę domową i zatrudniają pielęgniarki na etat. Niestety według naszych wyliczeń nie otrzymały one wystarczających środków, zdarza się również, że świadczeniodawcy się nie bilansują i podmioty te muszą dokładać do realizacji świadczeń- wskazała Łodzińska.
Zwróciła również uwagę na kwestię uznawania kwalifikacji zdobywanych przez pielęgniarki. - W środowisku dochodzi do ogromnego odium niezadowolenia, z którym musimy się borykać jako NIPiP- dodała wiceprezes samorządu. Wskazała, że problemy z zaszeregowaniem mają m.in. pielęgniarki pracujące w systemie Państwowego Ratownictwa Medycznego.
Zdaniem Marioli Łodzińskiej spełnił się również czarny scenariusz związany z przeznaczeniem środków na podwyżki w całościowym budżecie kontraktu. - Brak naznaczenia środków na podwyżki sprawił, że szpitale w różny sposób dysponują przekazanymi funduszami- oceniła.- Niezadowolenie środowiska jest ogromne- dodała.
TYDZIEŃ W ZDROWIU: wydarzenia w ochronie zdrowia (5-9 września 2022)
Przedstawiając sytuację szpitali powiatowych Władysław Perchaluk podkreślił, że spośród 20 śląskich szpitali znajdujących się na różnych poziomach zabezpieczenia i skupionych w Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego, w każdym z nich niedoszacowanie dotyczące podwyżki wynagrodzeń wynosiło od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych miesięcznie. - W efekcie widzimy ruchy kadrowe i wielu dyrektorów słyszy od personelu "dziękujemy za współpracę, idziemy na swoje". Największe problemy obserwujemy obecnie w udzielaniu świadczeń z zakresu interny, a także opieki długoterminowej czy paliatywnej.
- W kontekście problemów kadrowych nie jesteśmy już w momencie "za pięć dwunasta", ale jesteśmy "pięć po dwunastej". Żądania płacowe wygenerowane ustawą o płacach były klasycznym wsadzeniem kija w mrowisko. Jest duże niezadowolenie związane z takim podziałem środku. Dodatkowo dyrektorom placówek zarzuca się wiele rzeczy - a szczególnie braki w zarządzaniu, a organom założycielskim- brak kontroli. Nie zgodzę się z tym, bo pandemia COVID-19 pokazała, że nasze placówki potrafiły się zorganizować zanim pojawiły się oficjalne zalecenia ze strony instytucji państwowych- wskazał Perchaluk.
Ekspert zwrócił się również do obecnych na posiedzeniu przedstawicieli MZ. Przestrzegł, że nieuwzględnienie i ignorowanie głosów płynących środowiska sprawi, że część placówek będących spółkami prawa handlowego będzie zmuszona ogłosić w październiku i listopadzie upadłość.
Złą sytuację potwierdza Remigiusz Pawelczak, dyrektor Szpitala w Szamotułach. - Sytuacja szpitali powiatowych w Wielkopolsce jest zła. Spośród 30 szpitali powiatowych w 17 przekazane przez NFZ środki nie wystarczą na podwyżki- poinformował. Dodał, że żadnemu ze szpitali nie wystarczy środków na pokrycie rosnących kosztów inflacji. - Brakuje nam prawie 20 mln złotych w skali miesiąca. Przewidywana strata na koniec roku w naszych szpitalach jest najgorsza od wielu, wielu lat. Średnia wysokość szacowanej straty z około jednej trzeciej szpitali wynosi w granicach 6-7 mln złotych- wyliczał Pawelczak. Jego zdaniem dla niektórych szpitali oznacza to finansowy krach.
Natomiast Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. S. Żeromskiego SP ZOZ w Krakowie i członek prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej, zaapelował do strony rządowej oraz prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia o wystosowanie do pracowników systemu ochrony zdrowia jasnego i oficjalnego komunikatu, że dyrektorzy szpitali są zobowiązani do wypłacania wynagrodzeń według kwalifikacji wymaganych. - My się tego trzymamy, a na inne nie mamy najzwyczajniej środków- podkreślił Friediger. Dodał również, że sygnalizowana przez wiele środowisk praktyka nieuznawania dodatkowych kwalifikacji personeli nie jest złą wolą dyrektorów, ale praktyką narzucona przez resort zdrowia oraz organizatorów opieki zdrowotnej w Polsce.
Polecamy również:
Szpitalna interna z tymczasową podwyżką? Co z SOR-ami?
Diagnostyka: projekt ustawy o medycynie laboratoryjnej do komisji