Autor : Anna Rokicińska
2021-02-09 13:37
Nie było konkretów, ale dobrze że się odbyło tak o spotkaniu w Ministerstwie Zdrowia w sprawie siatki płac w ochronie zdrowia mówi przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych Piotr Dymon. Kolejne poświęcone płacom odbędzie się jutro w Radzie Dialogu Społecznego.
Jak informowaliśmy jako pierwsi, Minister Zdrowia Adam Niedzielski oraz jego zastępcy Waldemar Kraska i Maciej Miłkowski spotkali się w piątek 5 lutego z prezesami samorządów zawodów medycznych i przedstawicielami zawiązków zawodowych, żeby przestawić im założenia nowej umowy społecznej zakładającej zwiększenie do poziomu 7 proc. PKB nakładów na ochronę zdrowia, w tym podwyżkę wynagrodzeń. W spotkaniu uczestniczyli także Prezes AOTMiT Roman Topór-Mądry, zastępca prezesa NFZ Bernard Waśko oraz Jakub Bydłoń, Dyrektor Departamentu Dialogu Społecznego MZ.
Koncepcja resortu jest taka, by zlikwidować wszystkie dodatki przyznane medykom przez lata za kolejnych rządów. Resort chce spójnych przepisów bo w siatkach płac narosły dysproporcje i rozdrobnienie, a ten stan pogłębiła jeszcze pandemia.
Jak to widzą ratownicy medyczni?
Dymon przyznaje, że spotkanie dotyczyło pewnych ogólnych założeń. - Nie było konkretów. Bardziej chodziło o przedstawienie założeń i zapowiedź zmiany siatki płac dla pracowników ochrony zdrowia, tak by zwiększyć te wynagrodzenia – relacjonuje Dymon. Chodzi o ustalenie ze stroną społeczną siatkę minimalnych wynagrodzeń w ochronie zdrowia. Kolejne spotkanie dotyczące siatki płac ma odbyć się jutro w Radzie Dialogu Społecznego.
Ile powinni zarabiać ratownicy?
Dla przewodniczącego OZZRM odpowiedź jest prosta – jak najwięcej. - Im wyższe współczynniki, im wyższa kwota bazowa, tym wyższe wynagrodzenie zasadnicze. My chcemy wyjść z pułapu 1,5 – 1,7 współczynnika i negocjować to do realnych stawek, które by pozwoliły ratownikom medycznym na etacie zarabiać godne pieniądze bez konieczności gonienia za dyżurami i pracą – stwierdza Dymon. Według niego ta minimalna pensja to 5 tys. zł brutto podstawy plus dodatki wynikające z Kodeksu Pracy i ustaw, w tym stażowy.
- Chodzi mi o dodatkowe pieniądze za przepracowane noce, święta, dodatek dyspozytorski, wyjazdowy, dodatek SOR-owski czy oddziałowy w zależności od tego, gdzie ratownik by pracował. No i oczywiście powinno być to co roku waloryzowane. Może to nie jest mrzonka, ale będzie trudne do uzyskania – powiedział nam ratownik. Zapytany o ideę MZ, by likwidować dodatki na rzecz wynagrodzenia zasadniczego stwierdził, że wydaje się, że resortowi chodzi o dodatki przyznawane w ramach poszczególnych porozumień z zawodami medycznymi. - Zembalowe, Radziwiłłowe, Szumowskiego czy jakieś inne, które były wynegocjowane w ramach rozmów rządu z poszczególnymi zawodami miałoby trafić do podstawy wynagrodzenia. Zobaczymy jakie będą propozycje przeliczników włączenia ich do podstawy tych dodatków – tłumaczy. Dodatki wynikające z Kodeksu powinny pozostać. Wiąże się to ze zmianami w kilku ustawach i przepisach - Wtedy w skład wynagrodzenia zasadniczego wchodziłyby kwota zasadnicza, dodatek nocny i świąteczny, ewentualnie ten dodatek sorowsko-wyjazdowo-oddziałowy i premia. To są stałe składniki, których nie negocjuje się ich w formie porozumienia. Premia wiadomo jest uznaniowa. Ja osobiście wolałbym mieć wysoką podstawę i te 2, 3 dodatki kodeksowe bez tego wykłócania się czy coś mi się należy czy nie. To byłyby proste zasadny – ocenia Dymon.
Co z 7 proc. PKB na ochronę zdrowia?
Swoje deklaracje w tej sprawie złożyła Platforma Obywatelska oraz minister zdrowia. PO zapowiedziała zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB w pierwszym roku po objęciu rządów i 7 proc. PKB w rok później. Resort mówi o 6 proc. PKB do 2024 r., a kolejny proc. w 3 późniejszych latach. Która propozycja jest bardziej wiarygodna? - Pół na pół - stwierdza przewodniczący. Jak się dobrze napisze ustawę o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia i rozsądnie będzie gospodarowało środkami to to jest do osiągnięcia. Ale to nie jest do osiągnięcia w rok czy dwa.
Jak teraz wygląda atmosfera pracy wśród ratowników?
Dymon przyznaje, że wciąż jest natłok pacjentów i tych z COVID-19 i tych cierpiących na inne choroby. - Liczba tych COVID-owych trochę się zmniejszyła, ale cały czas mamy z tyłu głowy, że może być trzecia fala i myśl, że może być powtórka z marca ubiegłego roku albo co gorsza z listopada – powiedział przewodniczący. Według niego tam, gdzie są wypłacane uczciwie dodatki COVID-owe jest mniej problemów kadrowych. - Nadal jednak zdarzają się sytuacje, gdy zespół nie wie czy wróci z wyjazdu na godz. 19.00, albo czy nie będzie musiał iść na kwarantannę, bo pacjent trochę nakłamał. Tu się niewiele zmieniło. Są bardziej dopracowane procedury i w większości jednostek nie ma problemów ze sprzętem ochrony osobistej – stwierdza.
A co z wypłatami dodatków COVID-owych dla ratowników?
Tu jest bardzo różnie i oczywiście jak wśród innych zawodów medycznych pojawiły się problemy. - Są miejsca, gdzie jest wypłacany z opóźnieniem miesięcznym czy dwumiesięcznym. Wszystko zależy od pracodawcy – powiedział nam Dymon. Przyznał, że Związek dysponuje interpretacjami ze strony Ministerstwa Zdrowia. - To czasem niewiele daje, bo pracodawcy się upierają i nie wypłacają, nie zgłaszają pracowników na listę tych objętych dodatkami. Pracodawcy boją się kontroli. Dla mnie jednak prościej jest zgłosić takiego pracownika i poczekać czy Narodowy Fundusz Zdrowia wypłaci dodatek, czy nie. Z przepisów nie wynika, ze to pracodawca ma decydować komu się ten dodatek należy – komentuje przewodniczący OZZRM. Bywają też problemy z kwotą wypłaconego dodatku. - Każdy pracodawca wylicza go według własnego algorytmu. Wyliczają według liczby godzin spędzonych w odzieży ochronnej czy na podstawie liczby godzin spędzonych przy pacjencie. Dalej miedzy ratownikami, a pracodawcami dochodzi na tym tle do utarczek choć właściwie pracodawca jest jedynie pośrednikiem, a nie płatnikiem – dodaje.
Polecamy także:
100-lecie Kliniki Otorynolaryngologii, Chirurgii Głowy i Szyi
Tydzień z SM: prof. M. Adamczyk-Sowa m.in. o modelach leczenia