Autor : Aleksandra Kurowska
2022-06-08 21:54
Diagności laboratoryjni ze związku zawodowego coraz bardziej mają dość działań MZ. Innym zawodom medycznym i pozamedycznym poszerza się kompetencje, także o te ich, a im nie. Ustawa o medycynie laboratoryjnej utknęła (do konsultacji kierowano ją w 2020 r.). Obok szykowane są kolejne regulacje wyciągające poza ogólne przepisy diagnostykę związaną z genetyką molekularną. Temat jest gorący, bo sprawą bardzo zainteresowane są różne środowiska - chodzi o stosowanie terapii celowanych.
Na początku czerwca okazało się, że Ministerstwo Zdrowia zmienia rozporządzenie w sprawie specjalizacji w dziedzinach mających zastosowanie w ochronie zdrowia i wprowadza nową specjalizację - medyczna genetyka molekularna. Będą ją mogły podejmować osoby, które uzyskały tytuł zawodowy magistra lub magistra inżyniera lub równorzędny, po ukończeniu trzech kierunków studiów: biotechnologii, biologii oraz mikrobiologii.
Jak się jednak okazuje, diagności laboratoryjni już teraz mają możliwość podejmowania prawie identycznie nazywającej się specjalizacji „laboratoryjna genetyka medyczna”, ale liczba miejsc jest absolutnie niewystarczająca i wiele osób w naborze odpada z uwagi na nadmierną liczbę kandydatów. Dlaczego więc, zamiast udrożnić tę istniejącą i nadać jej charakter specjalizacji priorytetowej, o co od dawna zabiegają diagności, tworzy się kolejną, dla innych osób?
Krajowy Związek Zawodowy Pracowników Medycznych Laboratoriów Diagnostycznych przyznaje, że badania genetyczne są dziś bardzo ważne, bo na podstawie ich wyników wdrażana jest terapia drogimi lekami przeciwnowotworowymi, i być może to jest główny motor proponowanych przez Ministerstwo Zdrowia zmian (być może gdyby nie ten fakt, ta część diagnostyki laboratoryjnej byłaby tak samo pomijana jak pozostała). Wynik badania genetycznego to też wyniki badań prekoncepcyjnych czy prenatalnych, na podstawie których prowadzone jest doradztwo genetyczne. Stąd sprawa jest faktycznie niezwykle istotna, bo na ich podstawie zapadają decyzje dotyczące zdrowia i życia człowieka.
Ale dr n. med. Karolina Bukowska-Straková, szefowa KZZPMLD podkreśla, że ministerstwo powinno w pierwszej kolejności dofinansować specjalizacje dla istniejącej grupy zawodowej, i zadbać o to, by specjalizacje dla wszystkich grup zawodowych były regulowane na analogicznych zasadach. - Marzą nam się specjalizacje opłacane przez państwo (teraz płacimy za nie z własnej kieszeni), najlepiej żeby odbywały się w trybie rezydenckim, żeby młodzi ludzie zaraz po studiach mogli kontynuować kształcenie w wybranym kierunku. To byłaby realna i oczekiwana zmiana jakościowa! Tylko do tego konieczne byłoby też utrzymanie infrastruktury naukowo-dydaktycznej w ramach szpitali, co z kolei zmniejszałoby tendencję do wyprowadzania laboratoriów ze szpitali - wyjaśnia.
W czym Związek upatruje chęć stworzenia nowego systemu, zamiast poprawy istniejącego?
- Podejrzewamy, że cały „spryt” noweli zasadza się na idei, że w „nowo” powstałych specjalizacjach funkcjonuje zwykle uproszczony system nadawania tytułu specjalisty, bo skoro to taka „nowa” dziedzina, to trzeba najpierw nadać tytuł specjalisty kilku osobom „z marszu”, innym uznać dorobek za równoważny z odbyciem programu specjalizacji i na tej podstawie dopuścić do egzaminu. Tym sposobem mamy w kilka tygodni/miesięcy skokowy i - co ważniejsze - bezkosztowy przyrost nie tylko liczby specjalistów, ale i osób z nowym zawodem medycznym - mówi dr n. med. Karolina Bukowska-Straková.
Wspomina także o kwestii testów genetycznych. Podobno w opracowaniu jest gdzieś ustawa o „testach genetycznych”, która być może będzie kompatybilna z proponowanymi w rozporządzeniu zmianami. Przedstawicielki Związku były członkami zespołu ds. opracowania strategii rozwoju medycyny laboratoryjnej, ale mimo kilkukrotnych próśb o udostępnienie proponowanych zapisów tego projektu, nie dostały go do wglądu. Dziwi je pomysł uregulowania testów genetycznych odrębną ustawą, ponieważ wygląda to na tworzenie państwa w państwie, i niesie obawy, że nie chodzi o jakość, tylko wręcz przeciwnie, o ominięcie wymogów ustawowych przy tworzeniu zasad do laboratoriów genetycznych, które przecież są jednym z typów MLD. - Oczywiście dochodzą do nas informacje o nieprawidłowościach w tej dziedzinie, że wydawane są „raporty” z sekwencjonowania nowej generacji przez firmy, które nie są zarejestrowane jako MLD, taki raport nie jest opatrzony podpisem osoby uprawnionej, zatem nie jest wynikiem badania ani dokumentem medycznym w świetle prawa - mówią, ale dodają, że nie potrzeba jakiejś specustawy regulującej akurat ten typ badań, wystarczyłoby bowiem egzekwować zapisy obecnej ustawy lub wzmocnić w ustawie o medycynie laboratoryjnej nadzór na medycznymi laboratoriami diagnostycznymi.
- Nie wiemy co prawda jeszcze, jaki będzie program tej specjalizacji, ale z opisu wnosimy, że będzie to specjalizacja zdecydowanie bardziej metodyczna, niż specjalizacja z laboratoryjnej genetyki medycznej dla diagnostów - mówi szefowa KZZPMLD. Ta ostatnia jest mocno kliniczna, dużo pytań egzaminacyjnych dotyczy chorób i interpretacji wyników. Co ciekawe, mimo że to na tym zasadza się ta specjalizacja, nie uprawnia ona diagnostów do konsultacji wyników z pacjentem w ramach porady. - Tym bardziej oburzające jest dla nas, że każe nam się zdobywać kompetencje, których nie pozwala nam się wykorzystywać, podczas gdy tworzy się nowe zawody, mające, no właśnie… mające jakie kompetencje? - zastanawia się dr n. med. Karolina Bukowska-Straková.
Jak się okazuje, nowa specjalizacja ma zostać wprowadzona rozporządzaniem, ale ani ustawa o diagnostyce laboratoryjnej, ani projekt nowelizacji ustawy o medycynie laboratoryjnej nie przewidują nadania jakichkolwiek nowych uprawnień w medycznym laboratorium (MLD) osobom po takiej specjalizacji. Taka osoba nadal będzie pracować w MLD nie na podstawie uzyskanej specjalizacji, ale na podstawie tytułu zawodowego mgr biologii czy biotechnologii, w dodatku nadal będzie pracować pod nadzorem diagnosty.
- Obawiamy się ponadto, że ustawodawca pójdzie po linii najmniejszego oporu i doda nowo proponowaną specjalizację do „listy wstydu”, która objawiła się w projekcie ustawy medycynie laboratoryjnej - dodaje szefowa KZZPMLD. Chodzi tu o to, że w projekcie tym, po komisji prawniczej pojawił się zapis mówiący o dostępie do zawodu diagnosty dla absolwentów biologii, biotechnologii, chemii, farmacji lub weterynarii po tym, jak… „rozpoczną specjalizację w dziedzinie analityki klinicznej, diagnostyki laboratoryjnej, mikrobiologii lub toksykologii” - podkreślają związkowcy (szczegółowa argumentacja Związku dotycząca tej kwestii znajduje się TUTAJ).
Wprowadzenie takich osób do zawodu komplikowałoby interpretacje pozostałych ustaw, w tym ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia - bo jaki współczynnik pracy należy przyznać biologowi ze specjalizacją z mikrobiologii? Czy taki jak diagnoście specjaliście z mikrobiologii medycznej, czy taki jak diagnoście bez specjalizacji?
Związek pokazuje także kolejne pole, w którym pogłębi się chaos. Wyobraźmy sobie taką sytuację: magister biologii uzyskał tytuł specjalisty z mikrobiologii, następnie KRDL przyznał na tej podstawie PWZDL. PWZDL uprawnia tę osobę do samodzielnej pracy w MLD o dowolnej specjalności, niekoniecznie związanej z mikrobiologią - osoba taka może pracować w MLD o profilu genetycznym, hematologicznym, analitycznym, czy w serologii, gdzie nie ma realnie żadnych potwierdzonych kwalifikacji. Ponieważ specjalizacja z mikrobiologii nie jest kwalifikacją wymaganą na stanowisko pracy w MLD o wymienionych profilach, pracodawca może nie uznać tej specjalizacji z mikrobiologii jako wymaganej na zajmowanym stanowisku. - Na jakiej podstawie osoba taka ma pracować w MLD, skoro specjalizacja nie jest kwalifikacją wymaganą na zajmowanym stanowisku? Stan taki zagraża bezpieczeństwu pacjentów i naraża samego pracownika na ponoszenie konsekwencji prawnych za udzielanie świadczeń, bez nabycia fachowych kwalifikacji, bo przyznanie uprawnień zawodowych nie jest przecież tożsame z nadaniem kwalifikacji, nie da się ich „nadać” żadnym aktem prawnym - wskazuje szefowa KZZPMLD.
- Nie rozumiemy ciągłych „podchodów” i chęci wchodzenia akurat do naszego zawodu oboczną ścieżką. Czy lekarzom lub farmaceutom ktoś składa takie propozycje? Owszem, tworzą się nowe zawody - ale obok tych zawodów - nikt nie jest na tyle zuchwały, by proponować wejście do zawodu lekarza czy farmaceuty bez nabycia wymaganych kwalifikacji - zwraca uwagę Karolina Bukowska-Straková.
Przypomina ona, że podwaliną zawodu diagnosty są teoretycznie 5-letnie studia medyczne. Ale wygląda na to, że to teoria. - Skoro bowiem kwalifikacje uzyskiwane na 5-letnich studiach medycznych nie są potrzebne w medycznym laboratorium diagnostycznym (bo osoby bez tych kwalifikacji też mają być dopuszczane do zawodu diagnosty), to nasuwa się prosty wniosek, że mamy wyższe kwalifikacje niż potrzebne w tym zawodzie. Oczekujemy zatem zmian, które pozwolą nam te kwalifikacje wykorzystać - mówi szefowa KZZPMLD.
Krajowy Związek Zawodowy Pracowników Medycznych Laboratoriów Diagnostycznych uważa, że brak jasnych zasad dotyczących dostępu do zawodu diagnosty lub poszerzanie dostępu do zawodu diagnosty o absolwentów innych kierunków będzie skutkować koniecznością wykluczenia z tej grupy zawodowej osób o jednolitych kwalifikacjach, czyli osób legitymujących się tytułem zawodowym magistra analityki medycznej i uregulowanie tego zawodu de novo, oddzielając go od zawodu diagnosty - przykładowo regulując go (jak to było pierwotnie planowane) jako trzeci zawód lekarski - obok zawodu lekarza i lekarza dentysty - jako zawód lekarza analityki medycznej (czy lekarza medycyny laboratoryjnej). Inne rozwiązanie to studia pomostowe dla analityków medycznych do innych zawodów medycznych lub, wzorem USA, program PhD-MD dla absolwentów analityki.
- Takie rozwiązania umożliwią poszerzenie kompetencji zawodowych analityków medycznych i pełne wykorzystanie w systemie ochrony zdrowia ich kwalifikacji (jak np. kompleksowa porada diagnostyczna), co do tej pory było niemożliwe ze względu na włączenie do jednej grupy zawodowej osób o niejednolitych kwalifikacjach, bez wymogu wyższego wykształcenia medycznego - zwraca uwagę Bukowska-Straková.
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych oraz Polskiej Izby Ubezpieczeń. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl