Autor : Agnieszka Paculanka
2024-09-02 11:32
- Jestem przekonana, że nie będzie sytuacji, w której lekarz powie "no dobrze, wypiszę pani zaświadczenie, chociaż nie powinienem" - powiedziała dzisiaj Izabela Leszczyna w rozmowie z Aleksandrą Pawlicką w "Gościu Poranka" w TVP Info.
- Wytyczne ministerstwa zdrowia są wytycznymi prawnymi, my nie wchodzimy w zakres medyczny. Ja, jako urzędnik państwowy, nie wkraczam w to. Mamy wytyczne, lekarze wiedzą, jaka jest wykładnia prawna regulatora. To od medyków zależy, kiedy uznają, że zdrowie kobiety jest zagrożone. Nie spotkałam na swojej drodze lekarzy, którzy baliby się odpowiedzialności za podejmowanie decyzji medycznych, których są pewni - mówiła Izabela Leszczyna.
Ministra zdrowia przypomniała, że przepis z ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach przerywania ciąży z 1993 roku mówi wyraźnie, że lekarz ma prawo dokonać przerwania ciąży, gdy zagrożone jest życie lub zdrowie kobiety ciężarnej. - Wyraz "lub" mówi, zgodnie z praktyką legislacyjną bardzo wyraźnie, że choć mogą być spełnione obie przesłanki, to spełnienie tylko jednej z nich jest zupełnie wystarczające. W ustawie nie chodzi o zagrożenie nagłe, bezpośrednie, powodujące znaczący uszczerbek albo kalectwo kobiety. Jest powiedziane wyraźnie - jest zagrożone zdrowie kobiety, lekarz ma prawo dokonać przerwania ciąży. Apeluję do lekarzy i oczekuję od oddziałow ginekologiczno-położniczych tylko tego, że będą wreszcie przestrzegać ustawy, która obowiązuje w Polsce od ponad 25 lat - podkreśliła ministra zdrowia.
Minister Leszczyna zwróciła uwagę, że zdrowie psychiczne jest tak samo ważne jak zdrowie fizyczne. - Ustawa mówi o zdrowiu ogólnie, nie wyróżniając żadnego z nich. Lekarz, który ma prawo wykonywania zawodu, kształcił się 12-14 lat i zajmuje się leczeniem choroby, która dotyka kobietę ciężarną, jest absolutnie kompetentny do tego żeby ocenić stan jej zdrowia. A zgodnie z obowiązującą ustawą, której PiS nie zmienił przez 8 lat, podmiot leczniczy, który zawarł z NFZ kontrakty na cały szereg świadczeń medycznych, w tym na terminację ciąży, na podstawie takiego zaświadczenia musi dokonać zabiegu terminacji ciąży. Jestem przekonana, że nie będzie sytuacji, w której lekarz powie "no dobrze, wypiszę pani zaświadczenie, chociaż nie powinienem" - podkreśliła Izabela Leszczyna.
- My nie zmieniamy prawa. W Polsce od 1993 roku wszystkie kolejne rządy, lekarze, konsultanci medyczni uznali, że ten przepis ustawy, który mówi, że jeśli jest uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, to mamy granicę 12 tygodni. Dlatego minister Bodnar kładzie taki nacisk na to, by prokuratorzy nie zwlekali z działaniem. Natomiast jeżeli mówimy o zagrożeniu zdrowia i życia kobiety, to może ono powstać w każdym momencie trwania ciąży. Z taką właśnie sytuacją mieliśmy w przypadku dwóch kobiet, które zmarły. W takich sytuacjach decyzja należy do lekarzy i kobiety. Jeśli np. konieczne jest wdrożenie leczenia onkologicznego, to ma ona prawo wstrzymać się z jej wdrożeniem do zakończenia ciąży. Nasze wytyczne w to nie ingerują. Przypomnę raz jeszcze, ustawa nie mówi o wieku płodu, do którego można dokonać terminacji, jeśli jest zagrożone zdrowie i życie kobiety - podsumowała minister Leszczyna.
Przeczytaj także:
Ministerialne wytyczne ws. aborcji: wystarczy jedno orzeczenie?
Donald Tusk o aborcji: nie możemy zmienić prawa, zmieniamy realia
Izabela Leszczyna: złożyłam już kilka zawiadomień do prokuratury
//