Autor : Jan Jałowczyk
2022-06-09 11:52
Diagnostyka zmian patologicznych w wątrobie to dzisiaj w Polsce proces wieloetapowy, czasochłonny, niejednokrotnie kosztowny. Tymczasem istnieje możliwość znacznego skrócenia tego procesu z jednoczesną redukcją kosztów i zwiększeniem efektywności. Jest nią włączenie do szerokiej diagnostyki badania USG z podaniem przeznaczonego do tej metody środka kontrastującego (tzn. z j. angielskiego Contrast Enhanced Ultrasound - CEUS).
Polskie Towarzystwo Ultrasonograficzne i Polskie Lekarskie Towarzystwo Radiologiczne w styczniu złożyły wniosek refundacyjny w sprawie CEUS. Dr n. med. Maciej Jędrzejczyk z Zakładu Diagnostyki Ultrasonograficznej i Mammografii Mazowieckiego Szpitala Bródnowskiego wskazuje, że metoda ta jest obecna w wielu krajach na świecie. - Zaczęto ją stosować pod koniec lat 90., natomiast pierwsze wytyczne Europejskiej Federacji Towarzystw Ultradźwiękowych w Medycynie i Biologii powstały w 2004 r.
Sama metoda jest częściowo lub w całości refundowana albo wdrożona w procedury wewnątrzszpitalne w wielu krajach Europy, Azji czy Ameryki - mówi ekspert, dodając, że najwięcej wytycznych pochodzi właśnie z Europy, gdzie CEUS jest bardzo popularny, ale póki co dopuszcza się CEUS jedynie w ramach diagnozowania dorosłych. W USA metoda ta stosowana jest bez wyjątku w przypadku dorosłych, jak i dzieci.
W kontekście korzyści dla pacjenta dr Maciej Jędrzejczyk wskazuje, że ultrasonografia ze środkiem kontrastującym w procesie różnicowania guzów wątroby przewyższa czułością i swoistością tomografię komputerową. - Jednocześnie otrzymujemy niemal równorzędne badanie z rezonansem magnetycznym, a pacjent nie jest narażony na promieniowanie rentgenowskie, co jest bardzo istotne - podkreśla ekspert.
Dodaje też, że środek kontrastujący jest bardzo bezpieczny. - Jego bezpieczeństwo jest porównywalne bądź wyższe niż środków wykorzystywanych w rezonansie magnetycznym. Z kolei o wiele mniej objawów niepożądanych oraz powikłań rejestruje się w porównaniu ze środkami jodowymi podawanymi w tomografii komputerowej - mówi.
W przypadku środków kontrastujących zawsze pojawiają się obawy o reakcje alergiczne czy anafilaktyczne, jednak w tym przypadku ryzyko negatywnych skutków podania środka jest bardzo niskie, a pacjent po badaniu jest przez 15-30 minut obserwowany właśnie pod tym kątem. - Plus jest też taki, że to nie obciąża nerek ani wątroby w żaden sposób. Te środki kontrastujące zbudowane są z pęcherzyków gazu, obojętnych zwykle dla organizmu ludzkiego oraz otoczek z fosfolipidów - wyjaśnia dr Jędrzejczyk.
Ekspert zwraca uwagę na małą dawkę ultrasonograficznego środka kontrastującego podawaną pacjentowi przy badaniu metodą CEUS, która wynosi od 1 do 2,5 ml. W przypadku badania tomografią komputerową dawka wynosi kilkadziesiąt, czasami nawet 150 ml.
Według eksperta, szerokie zastosowanie badania CEUS wpłynie na ogólnodostępność oraz znacznie skrócony czas oczekiwania na wyniki badań. - Jednym z elementów metody CEUS jest klasyczne badanie USG. Trzeba zmapować zmiany ogniskowe, które widzimy w wątrobie i je opisać. Po wykonaniu badania, przegląda je jeszcze lekarz ultrasonografista i dodaje opis. Dzieje się to od razu, tego samego dnia, a nie, jak w przypadku tomografii komputerowej, gdzie technicy robią tomografię, nagrane badania zbiera się na stosik i potem radiolog to opracowuje - zaznacza dr Jędrzejczyk. Dzięki temu pacjent ma diagnozę właściwie od razu i wie, na czym stoi.
Ze względu na wysoką czułość oraz swoistość CEUS, część pacjentów trafiałaby do pracowni ultrasonograficznych zamiast na badania metodą tomografii komputerowej czy też rezonansem magnetycznym, co automatycznie skróciłoby kolejki oczekujących i na wyniki, i na same badania.
Metodę CEUS cechuje bardzo wysoka rozdzielczość przestrzenna i czasowa. - Pierwsza sprawia, że jesteśmy w stanie badać zmiany, które mają poniżej 1 cm. Jeśli mamy do czynienia z małymi zmianami, położonymi powierzchownie, to przewyższamy możliwościami inne metody. Natomiast rozdzielczość czasowa daje możliwość nagrania całości poszczególnego etapu badania z jakością kilkudziesięciu, kilkunastu klatek na sekundę, dzięki czemu możemy potem prześledzić to nagranie klatka po klatce. Jest to bardzo istotne w fazie tętniczej ze względu na możliwość wychwycenia subtelnych różnic pomiędzy zmianami - tłumaczy dr Jędrzejczyk. - W tomografii komputerowej czy w rezonansie badanie wykonywane jest w pewnym punkcie czasowym w danej fazie i nie ma możliwości prześledzić wzmocnienia klatka po klatce. My mamy tutaj ciągłość obrazowania, technicznie jest to duża zaleta - podkreśla klinicysta.
Dr Maciej Jędrzejczyk, pytany o minusy metody przyznaje, że w ultrasonografii są pewne przeszkody, przez które nie można dokładnie zbadać wątroby, mogą to być np. masywne gazy jelitowe, wady postawy jak rotoskolioza kręgosłupa. - Drugim utrudnieniem mogą być bardzo nietypowe zmiany, nie pasujące do tego schematu, który już znamy, wypracowanego przez wiele lat, bazującego na wytycznych światowych i europejskich. Ja proponuję wtedy wykonanie rezonansu albo biopsji gruboigłowej. Jest to niewielki odsetek przypadków, ale takie sytuacje się zdarzają - mówi ekspert.
Czasami utrudnieniem mogą też być zmiany zapalne w wątrobie np. ropnie, i to nie do końca typowe w przebiegu. - Zdarza się, że nie możemy odróżnić ich od zmian złośliwych i wtedy to stanowi duży problem, chociaż akurat takie przypadki są ogólnie problematyczne, jeśli chodzi o diagnostykę obrazową. Wtedy potrzebne jest dobre zaplecze kliniczne. Ale podkreślam, w innych metodach diagnostycznych też jest ten problem - podsumowuje dr Jędrzejczyk.
- Już w 2009 r. rozmawialiśmy z NFZ i MZ o CEUS. Mieliśmy pozytywną opinię AOTMIT-u, ale NFZ postawił barierę, wynikającą zapewne ze zbyt dużych kosztów. Oprócz guzów wątroby chcieliśmy robić też inne badania - wspomina ekspert.
Teraz temat powrócił, a Polskie Towarzystwo Ultrasonograficzne, wspierane przez Polskie Lekarskie Towarzystwo Radiologiczne, mają nadzieję, że badanie wejdzie do koszyka świadczeń gwarantowanych. - Skupiamy się teraz wyłącznie na diagnostyce zmian ogniskowych wątroby, bo to jest najlepiej poznany obszar, wraz z wytycznymi światowymi, które pokazują, że nie ma już argumentów przeciw. Opory są czysto finansowe - podsumowuje specjalista.
Szacuje się, że w latach 2022-2024 będzie w Polsce około 51 tys. pacjentów z nowotworami pierwotnymi wątroby, a także przerzutami do tego organu z innych zaatakowanych kancerogenezą narządów.
Czytaj także:
MZ wprowadza nową dziedzinę w ochronie zdrowia
Konferencja Pacjentocentryzm – kiedyś i dziś
Szczury zjadły kable. Raport NIK o drogich sprzętach w szpitalach