Autor : Aleksandra Kurowska
2021-09-24 08:48
Zapowiedzi i próby centralnych zakupów kolejnych leków spotykają się ze sporym oporem ze strony większości przedstawicieli branży farmaceutycznej. Irena Rej, prezes Izby "Farmacja Polska" wylicza niektóre z zagrożeń, ale też proponuje rozwiązania.
– Jaki jest cel organizacji zakupów wspólnych wybranych kategorii leków refundowanych? To bez wątpienia zapewnienie pacjentom równego dostępu do terapii przy zachowaniu możliwie optymalnej ceny dla płatnika publicznego. Idea ta jest w pełni zasadna i nie ma wątpliwości, że warto realizować ją poprzez wszelkie możliwe mechanizmy i narzędzia. W zakresie zakupów wspólnych wybranych kategorii leków refundowanych pojawiają się jednak wątpliwości, które wymagają rozważenia i modyfikacji, ponieważ w obecnym kształcie mogą prowadzić do poważnych zagrożeń związanych z niedostępnością terapii dla pacjentów – wskazuje Irena Rej, prezes Izby Gospodarczej „Farmacja Polska”.
Ryzyka te wiążą się zdaniem Izby z:
wyłonieniem tylko jednego dostawcy,
obowiązującymi obecnie restrykcyjnymi mechanizmami ustalania cen leków w przetargach centralnych oraz
brakiem jasnej ścieżki leczenia pacjentów, którzy ze względów medycznych nie mogą stosować danej terapii.
Potrzebny multiwinner
Na razie w przetargach centralnych wybranych kategorii leków refundowanych wyłaniany jest jeden dostawca. Ten, który da najniższą cenę. Ale to rodzi zagrożenie - gdy z jakichś przyczyn zwycięzca nie jest w stanie dostarczyć leków.
Co wtedy? Kolejny oferent biorący udział w postepowaniu przetargowym może dostarczać leki zgodnie z postanowieniami rozstrzygniętego postępowania, ale na takich warunkach finansowych, jakie wynegocjowano z pierwszym oferentem (który nie mógł dotrzymać postanowień przetargu).
– Gdyby inni oferenci byli w stanie zaproponować najniższą wynegocjowaną cenę, najpewniej taką właśnie przedstawiliby w ramach postepowania – wyjaśnia Irena Rej i dodaje, że widocznie takie warunki były dla drugiej firmy nie do spełnienia. I może się okazać, że leku nikt nie dostarczy.
Czy to problem czysto teoretyczny? Rej przypomina, że w ostatnich latach z różnych przyczyn brakowało terapii, czasowe ograniczenia dotyczyły np. sartanów, niedostępnych z powodu zanieczyszczenia substancji czynnej czy klasycznych cytostatyków podawanych pacjentom w ramach katalogu chemioterapii. Prezes przyrównuje też ten problem do szczepionek przeciwko COVID-19. Gdyby obowiązywała zasada, że następny dostawca ma sprzedać je po cenie pierwszego, to w przypadku braku preparatu, produkty w ogóle nie byłyby Polsce sprzedane.
- Działania interwencyjne podejmowane w sytuacjach, kiedy trzeba pilnie znaleźć alternatywy dla niedostępnych terapii są z różnych względów bardzo trudne, zarówno dla zaniepokojonych chorych, jak i dla przedstawicieli systemu opieki zdrowotnej, zmuszonych do pilnego znalezienia bezpiecznego i skutecznego jednocześnie rozwiązania. Co więcej, często są to rozwiązania bardzo kosztowne. Wyłonienie większej liczby dostawców pozwala minimalizować takie ryzyka – wyjaśnia Irena Rej.
Niemożność realizacji postanowień przetargu wspólnego na wybrane kategorie leków refundowanych może wynikać nie tylko z wyzwań leżących po stronie dostawcy, ale także wynikających z przyczyn klinicznych, leżących po stronie pacjentów.
- Zachorowalność to zjawisko dynamiczne, wymykające się sztywnym zapisom legislacyjnym. Pacjent niekoniecznie choruje tak, jak stanowią przepisy przewidujące możliwości jego leczenia. Chory może nie być w stanie skorzystać z określonej terapii, udostępnianej w efekcie rozstrzygnięcia przetargu wspólnego, na przykład z powodu wystąpienia działań niepożądanych po zastosowaniu określonej substancji pomocniczej. W takiej sytuacji, z przyczyn czysto klinicznych, musi istnieć możliwość zamiany leku – mówi Irena Rej.
Izba zaznacza, że takie stanowisko podziela Rzecznik Praw Pacjenta.
Dzisiejsze rozwiązania oparte na zakupach wspólnych z tylko jednego źródła powodują wystąpienie braku alternatywy. Nie istnieje zdefiniowana ścieżka pacjenta, który źle toleruje jedyny dostępny w ramach refundacji lek. Zdaniem Izby to aspekt wymagający pilnych zmian. - To klinicyści powinni móc ordynować i ewentualnie, w razie klinicznej potrzeby, zmodyfikować prowadzoną terapię w oparciu o aktualną wiedzę medyczną (nie w oparciu o konieczności administracyjne) – uważa Irena Rej.
Lepsze leczenie w niższej cenie - propozycje Izby
Ile realizuje się w Polsce rocznie interwencyjnych zakupów leków nie wiadomo, ale zdaniem Izby Gospodarczej „FARMACJA POLSKA” warto byłoby zbierać takie dane.
A oto propozycje modyfikacji zasad centralnych zakupów, tak by były bardziej "przyjazne":
wyłanianie w przetargach centralnych więcej niż jednego dostawcy („multiwinner”), co da zwiększenie konkurencyjności i zapewnienie alternatyw terapeutycznych na wypadek wystąpienia działań niepożądanych po zażyciu określonej substancji, na przykład w oparciu o model włoski wypracowany wspólnie przez ministerstwo zdrowia i przedstawicieli branży farmaceutycznej, który przewiduje procentowy udział wielu zwycięzców w danym przetargu i stopniową erozję cen w przypadku dołączenia kolejnego dostawcy;
opracowanie ścieżki przewidującej konieczność zamiany leku w ramach prowadzonej terapii w oparciu o tę samą substancję czynną zgodnie z aktualną wiedzą medyczną;
rozważenie przetargów z podziałem na grupy, które pomogłyby zapewnić alternatywy terapeutyczne i większą dostępność leków (zdaniem ekspertów sukcesy przetargów wspólnych, takie jak chociażby w przypadku hormonu wzrostu, miały zastosowanie przede wszystkim w zakresie niewielkich i jednorodnych populacji chorych (w tym przede wszystkim w przypadku chorób rzadkich lub ultrarzadkich);
rozważenie podziału budżetu na leczenie danej jednostki chorobowej a nie na konkretne leki – dobór terapii pozostawałby w gestii lekarzy prowadzących ordynujących daną formę leczenia w odniesieniu do indywidualnych uwarunkowań klinicznych pacjentów, zgodnie z zaleceniami wytycznych naukowych.
– Warto pamiętać, że leki nie są dobrem konsumpcyjnym, a służą ratowaniu zdrowia i życia ludzi. Zapewnienie alternatywy, tak zwanej opcji B, w tym przede wszystkim wyłanianie tak zwanego mulitiwinnera, to jest więcej niż jednego dostawcy, wydaje się naszym obowiązkiem wobec pacjentów i lekarzy. Zwłaszcza w tak dynamicznych społecznie, zdrowotnie, ale i gospodarczo czasach – uważa Irena Rej.
Czytaj także:
Marcin Pieklak o centralnych zakupach leków
Centralne zakupy leków: Gadomski mówił o CUW, NFZ konsultuje własne
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych oraz Polskiej Izby Ubezpieczeń. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl