Autor : Jakub Wołosowski
2022-10-25 15:33
Podwyżki w ochronie zdrowia, które miały obowiązywać od 1 lipca to temat wciąż nierozstrzygnięty. Problem braku środków miało naprawić dodatkowe źródło finansowania ogłoszone w październiku. Jednak szybko okazało się, że to za mało, a tymczasem czas ucieka i rosną szpitalne długi. - Dyskusja nie jest zakończona - podkreśla Bernadeta Skóbel, przedstawicielka ZPP w rozmowie z Cowzdrowiu.pl.
Przypomnijmy, że w trakcie Forum Ekonomicznego w Karpaczu minister Niedzielski zapowiedział wprowadzenie specjalnego "instrumentu restrukturyzacyjnego", który określił też czwartym elementem, w postaci dodatkowego finansowania. Do szpitali, w których przypadku saldo zmian wycen i przeliczników da mniej niż 16 proc. wzrostu, trafią dodatkowe środki. Tak, by dopełnić do tego poziomu.
Pomimo tych zapowiedzi wiele szpitali wciąż ma problem ze sfinansowaniem ustawowych podwyżek. Np. Szpital Wojewódzki w Koszalinie niedawno wyliczył, że aby móc wypłacić pracownikom zatrudnionym na umowie o pracę wynagrodzenia wraz z podwyżkami, tylko w drugim półroczu tego roku potrzebuje dodatkowych 22 mln zł. Są też jeszcze zatrudnieni w innej formie, np. na kontraktach, a koszt w ich przypadku wynosi 7 mln zł.
Problem ten dotyczy oczywiście całej Polski, w dużej mierze szpitali wojewódzkich i powiatowych. W Lubelskim zadłużenie szpitali podległych marszałkowi wynosi już 1 mld 183 mln zł.
- Zgodnie z przewidywaniami szpitale będą miały problem z zachowaniem płynności finansowej. Tego się spodziewaliśmy, nie ma cudu, by te środki finansowe się znalazły. Mieliśmy mieć w najbliższy czwartek spotkanie z przedstawicielami NFZ i Ministerstwa Zdrowia, ale zostało ono przeniesione na kolejny tydzień. Jego tematem miał być dalszy los naszych szpitali, bo wiemy o tym, że finansowo pod koniec roku wyniki będą katastrofalne - mówi w rozmowie z Cowdrowiu.pl Bernadeta Skóbel, Radca Prawny Związku Powiatów Polskich.
Niedawno z apelem o wzrosty wycen świadczeń w stopniu, który pozwoli na zbilansowanie budżetu placówek, zwrócił się Związek Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego. Wskazał, że z wyliczeń AOTMiT wynika potrzeba podniesienia wyceny świadczeń na poziomie 22,4 proc. Niestety w przypadku szpitali z tego związku, wzrost wycen jest na poziomie od kilku do kilkunastu procent. Dlatego w czwartek 20 października przedstawiciele związku zorganizowali akcję na posiedzeniu wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego. W poniedziałek 24 października tym tematem zajmowała się wojewódzka RDS w zachodniopomorskim. W Lublinie radni opozycji zaproponowali wystosowanie apelu do rządu, ale radni PiS projekt ten odrzucili.
Szpitale znalazły się w trudnej sytuacji, mówiąc delikatnie. Czy ministerstwo pozostanie głuche na ich argumenty? W ocenie Bernadety Skóbel możliwe, że nie.
- Nie jestem w stanie powiedzieć teraz, czy ministerstwo będzie miało dla nas jakąś kolejną propozycję, czy nie, bo tego dowiemy się dopiero na spotkaniu. Jednak w naszej ocenie sam fakt, że do niego dochodzi, świadczy o tym, że ministerstwo dostrzega problem. Mianowicie, że te niecałe 16 proc., bo to nigdy nie było 16 proc., to nie jest wystarczające, by sfinansować obecne potrzeby podwyżkowe. Tak to odbieramy, dla nas bowiem, to nie jest zakończona dyskusja - podkreśla przedstawicielka organizacji samorządowej.
Dlaczego Skóbel mówi, że to nigdy nie było pełnych 16 proc., skoro procent ten wyraźnie zapisano w rozporządzeniu prezesa NFZ? Otóż w dokumencie tym wyraźnie stwierdzono, że współczynnik korygujący „obowiązuje od 1 września do 2022 r. do 30 czerwca 2023 r.”. Tymczasem podwyżki szpitale mają wypłacić także za lipiec i sierpień, ale tutaj korekty nie będzie.
Płace minimalne: resort będzie kontrolował podmioty
A. Niedzielski: będziemy realizować programy nawet bez środków z KPO
Rząd pogodził związkowców i pracodawców: razem przeciw zmianom w NFZ