Autor : Anna Rokicińska
2021-10-18 18:54
- Powinniśmy zamykać oddziały, jeśli nie ma w nich pacjentów – mówi nam Jarosław F. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali. Jego zdaniem, najłatwiej rządowi spełnić te postulaty protestujących pracowników ochrony zdrowia, które nie wiążą się z finansami. Jak ocenia, rządzący szykują szpitalom kolejny wzrost wymagań, za którymi nie idą pieniądze.
Ministerstwo Zdrowia przygotowują reformę szpitalnictwa. Mowa jest o centralizacji, ale także o ustawie o jakości, która dotyczyć ma głównie szpitali. W tle toczy się protest pracowników ochrony zdrowia, którzy mają swoje postulaty płacowe i te dotyczące zmian systemowych. Codziennie w mediach pojawiają się doniesienia o zamykaniu kolejnych szpitalnych oddziałów.
Czy oddziały szpitalne powinny się zamykać?
Według Fedorowskiego tak, ale tylko pod jednym warunkiem, gdy nie ucierpią na tym pacjenci. - Powinniśmy zamykać oddziały, jeśli nie ma w nich pacjentów – stwierdza prezes PFSz. - Zdarzają się oddziały, gdzie liczba hospitalizacji wynosi 1,5 w ciągu dnia. Zdarzają się oddziały, które są niepotrzebnie oddziałami poszczególnej specjalizacji lekarskiej. Na przykład w dużym szpitalu są dwa oddziały internistyczne, które ze sobą nie współpracują i brakuje obsady. W takim kontekście powinniśmy zamykać oddziały, a raczej powinniśmy mówić nie o zamykaniu, ale o zmianie organizacji, abyśmy mieli w szpitalach oddziały wieloprofilowe – tłumaczy nam Fedorowski. Według niego, oddziały powinny się dzielić według stopnia intensywności opieki nad pacjentem, a nie według poszczególnych specjalności lekarskich. W jego ocenie oddziały szpitalne są rozdrobnione i na każdym takim małym oddziale trzeba zapewnić pełną obsadę specjalistyczną. To nie sprzyja ani pacjentom, ani zarządzającym. - Chirurg już nie może być dyżurnym lekarzem w sytuacji, gdy po zabiegu laryngologicznym pacjent został na noc. Internista nie może być lekarzem dyżurnym, gdy pacjent został w placówce po zabiegu kardiologicznym. Powinniśmy tę optykę zmienić i w takim kontekście to jest dobry czas, żeby dyskutować o zmianie optyki patrzenia i zmianie organizacji – wyjaśnia lekarz.
Gdzie oddziały nie powinny być zamykane?
Na to pytanie dla Fedorowskiego odpowiedź jest prosta, tam gdzie są potrzeby pacjentów. - Jeśli w okolicy jest jeden oddział ogólny, nazywany teraz internistycznym, ja bym to nazwał oddziałem opieki ostrej, to wtedy rzeczywiście należy to zweryfikować – ocenił. Podkreślił, że czasami dyrektorzy zamykają oddziały, bo załoga danego oddziału wystąpiła o 100 proc. podwyżki. - Tego nie udźwignie nawet biznes – stwierdza.
Czy postulaty Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego są „do udźwignięcia”?
Te prezes PFSz dzieli na dwie kategorie: postulaty finansowe i niefinansowe. - Wydaje mi się, że najlepiej rozmawiać o tych postulatach, co do których można się najszybciej dogadać. Takim postulatem jest choćby ochrona pracowników medycznych. Drugi taki to wsparcie dla medyków w odciążeniu od biurokracji, czyli zatrudnienie np. sekretarek medycznych. Trochę w kontrze do tego ostatniego stoi postulat dotyczący odejścia od tworzenia nowych zawodów medycznych. Jak również ten dotyczący urlopów dla poratowania zdrowia – wyjaśnia Fedorowski. Postulaty finansowe są trudniejsze do realizacji. - Pozostałe postulaty są na tyle zastanawiające dla pracodawców, że w tych dyskusjach większość z nich jest przeciwko regulowaniu płac w ochronie zdrowia w sposób sztywny i centralny. O tym mówią i dyrektorzy szpitali i sami lekarze czy pielęgniarki. Oni chcą być wynagradzani nie tylko według formalnych kwalifikacji, ale według zaangażowania, jakości wykonywanej pracy. Powinniśmy rozmawiać w gronie nieco szerszym niż Komitet i Ministerstwo Zdrowia – ocenia. Jego zdaniem, rozmowy powinny się odbywać także w gronie reprezentatywnych pracodawców, bo to oni będą tymi płacami dysponować. Teraz zdarza się, że fundusz płac stanowi 86 proc. wszystkich pieniędzy.
A co ze zwiększeniem wyceny świadczeń medycznych?
Fedorowski przypomina, ze to jest postulat pracodawców w tym PFSz. - Wycena świadczeń powinna wzrosnąć. Wiadomo, że koszty utrzymania rosną. Wycena powinna być realistyczna. Chociaż trudno jest ocenić, co to jest realistyczna wycena. Przecież też powinniśmy myśleć o jakiejś marży, z której będziemy realizować inwestycje w szpitalach. Rolą regulatora powinno być stworzenie mechanizmów konkurencji podmiotów leczniczych o wynik leczenia. Warto zapłacić za dobry wynik leczenia – argumentuje prezes.
Jaki los szykują szpitalom rządzący?
Nasz rozmówca podkreśla, że ustawa o jakości ma dotyczyć tylko i wyłącznie szpitali. - Rządzący szykują szpitalom kolejny wzrost wymagań, który poniesie za sobą określone koszty. To jest nie tylko wzrost wymagań jeśli chodzi o jakość, ale też ten dotyczący prowadzenia elektronicznej dokumentacji medycznej, wzrastają wymagania sanitarne, dostępu do lekarzy. Jest coraz więcej tych wymagań, a za nimi nie idą środki finansowe – stwierdza. W jego ocenie, wątpliwości budzą też zapisy dotyczące Agencji Rozwoju Szpitali. - Ona ma jedynie w nazwie rozwój szpitali. Z zapisów wynika, że ma się zajmować egzaminowaniem dyrektorów placówek, a nie rozwojem szpitali. To budzi niepokój – kwituje Fedorowski.
Polecamy także:
Lista leków refundowanych: jest już projekt na listopad
S. Gadomski – kiedy będzie projekt w sprawie KSO?
Bolesław Piecha: Jestem zwolennikiem pewnego przymusu szczepień