Autor : Marta Markiewicz
2020-09-10 10:20
Świadczenia zdrowotne dla pacjentów w dobie pandemii koronawirusa były przedmiotem posiedzenia Senackiej Komisji Zdrowia. Uczestniczący w spotkaniu przedstawiciele organizacji pacjenckich nie mieli wątpliwości, że dla wielu chorych dostęp do opieki medycznej w czasach koronawirusa był poważnie utrudniony. Narodowy Funduszu Zdrowia przekonuje jednak, że najgorsze mamy już za sobą i stopień realizacji świadczeń wraca do wartości sprzed pandemii.
Przedstawiciele resortu zdrowia oraz Narodowego Funduszu Zdrowia przedstawiając sprawozdanie z realizacji świadczeń zdrowotnych w dobie pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 podkreślili, że system ochrony zdrowia cały czas znajduje się w trudnych epidemicznie czasach.
- Pandemia zmieniła swój charakter, ale nada znajdujemy się w trudnym dla wszystkich okresie. Obowiązujące w placówkach zasady i rygor sanitarny mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa pacjentom, świadczeniodawcom oraz pracownikom zatrudnionych w podmiotach leczniczych- wskazała wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko. Przyznała, że wszystkie podejmowane od marca decyzje legislacyjne skupiały się na tym, by ograniczyć niekontrolowane rozprzestrzenianie się koronawirusa. - Stąd też decyzja w wybranych obszarach świadczeń o ograniczeniu liczby udzielanych świadczeń- wskazała wiceminister i jako przykład podała świadczenia z zakresu rehabilitacji medycznej oraz leczenie uzdrowiskowe, gdzie do czerwca obowiązywał akt prawny znoszący możliwość udzielania tych świadczeń. Jednocześnie rekomendacje zarówno Ministra Zdrowia, jak i Głównego Inspektora Sanitarnego - a dotyczące warunków udzielania niektórych ze świadczeń zdrowotnych - sprawiły, że liczba udzielanych świadczeń uległa istotnej zmianie.
- W pierwszym etapie epidemii w mediach spotykaliśmy się z dość drastycznym przekazem dotyczącym przebiegu epidemii w innych krajach Europy, czy tez na świecie. Niestety efektem tego były trudne decyzje pacjentów, którzy w obawie przed zakażeniem, przestali się zgłaszać na umówione wizyty czy próbowali je odraczać. To sprawiło, że w pierwszych trzech miesiącach pandemii w Polsce w wybranych obszarach świadczeń zaobserwowaliśmy wyraźny spadek liczby udzielanych świadczeń- wskazała Józefa Szczurek-Żelazko.
Zdaniem wiceminister trend ten udało się jednak odwrócić i już od maja widać wyraźnie wzrost świadczeń zdrowotnych sprawozdawanych przez świadczeniodawców. Ważną również kwestią było to, że w pierwszych trzech miesiącach podmioty lecznicze mogli liczyć na stałe finansowanie (w miesięcznej wysokości 1/12 rocznego kontraktu) bez względu na liczbę realizowanych procedur. To rozwiązanie w ocenie Józefy Szczurek-Żelazko pozwoliło utrzymać placówki w gotowości i nie zachwiało ich funkcjonowaniem.
- Obecnie wspólnie z prezesem NFZ prowadzimy intensywne prace zmierzające do pełnego przywrócenia funkcjonowania placówek medycznych i zachęcenia pacjentów do korzystania z świadczeń przez nie udzielanych- zapewniła wiceminister. W tym obszarze MZ i NFZ koncentrują się szczególnie na wznowieniu programów profilaktycznych ukierunkowanych na zdiagnozowanie potencjalnych problemów zdrowotnych.
Prawa pacjenta a pandemia
W ocenie senator Beaty Małeckiej-Libery (KO) pandemia sprawiła, że prawa pacjentów nie były właściwie realizowane. - Wielokrotnie i na różnych płaszczyznach były wręcz łamane. Dotyczyło to nie tylko kwestii dostępu do świadczeń, ale również dostępu do informacji. Potwierdzeniem tego są informacje przekazane senackiej Komisji Zdrowia przez Rzecznika Praw Pacjentów, który jasno pisze, że największym problemem, z jakim pacjenci borykali się na samym początku pandemii był m.in. brak dostępności do środków ochrony indywidualnej dla personelu co powodowało problemy z przyjmowaniem pacjentów- wskazała Beata Małecka-Libera. Jej zdaniem z czasem problemów z dostępnością do placówek pojawiało się jeszcze więcej i było związane m.in. z przekształcaniem szpitali w placówki jednoimienne.
- Takie działanie pozbawiało pacjentów z obrębu miasta czy wybranego regionu dostępności do świadczeń- wskazała senator. Do dziś nierozwiązanych problemem w ocenie Beaty Małeckiej-Libery jest również dostęp do placówek lekarzy rodzinnych, które w wielu przypadkach nadal są zamknięte.
NFZ: wracamy do normalności
Odpowiadając na wątpliwości senatorów Bernard Waśko, zastępca prezesa NFZ ds. medycznych, wskazał, że ograniczenie liczby udzielanych świadczeń miało genezę w trzech kluczowych zjawiska. - Pierwsze to ograniczenia administracyjne, które obowiązywały przez pewien czas w określonych rodzajach działalności leczniczej (m.in. procedur związanych z badaniami profilaktycznymi czy leczeniem uzdrowiskowym - przypis redakcji). (...) Drugim powodem było wyznaczenie 22 szpitali jednoimiennych, które w okresie swojej działalności na rzecz pacjentów z COVID-19 nie mogły realizować swojej podstawowej działalności. Kolejna przyczyną ograniczenia liczby udzielanych świadczeń były same decyzje podmiotów leczniczych, z których część - mając taką możliwość - zawieszała swoją działalność informując o tym dyrektora OW NFZ. Najwięcej taki zgłoszeń zaobserwowaliśmy w marcu i kwietniu i najcześciej dotyczyło to zawieszenia działalności poradni specjalistycznych oraz świadczeń leczenia stomatologicznego- wskazał Bernard Waśko. Dodał również, że wiele placówek medycznych zdecydowało się zmienić tryb udzielania świadczeń z wizyt osobistych na teleporady, ale - jak podkreśla wiceszef NFZ - płatnik nigdy nie rekomendował takiego sposobu postępowania.
- Wielokrotnie w komunikatach przypominaliśmy, że pacjenci muszą mieć możliwość odbycia osobistej wizyty i przeprowadzenia badania fizykalnego - zastrzegł Waśko. Dodał również, że część problemów z dostępnością do świadczeń wynikała również z problemów kadrowych świadczeniodawców. Jak jednak podkreśla były to zjawiska o charakterze przejściowym. Trzecim czynnikiem ograniczającym liczbę realizowanych świadczeń zdrowotnych w dobie pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 był strach samych pacjentów, którzy obawiali się o własne bezpieczeństwo.
- Dotyczyło to w głównej mierze świadczeń planowych, które częstokroć były przez pacjentów odkładane w czasie- wskazał Waśko.
Świadczenia w dobie pandemii: jaki stopień realizacji umów
Zgodnie z informacją przekazaną przez Narodowy Fundusz Zdrowia w przypadku świadczeń z zakresu Podstawowego Zabezpieczenia Szpitalnego (PZSz) objętego ryczałtem największy spadek realizacji świadczeń szacowany na 45 proc. odnotowano w kwietniu.
- Od maja obserwujemy jednak systematyczny wzrost liczby udzielanych świadczeń o odpowiednio o 63 i 78 proc. stopnia realizacji umów, a w lipcu wyniósł on 85 proc. - wskazał Bernard Waśko. Dodał, że biorąc pod uwagę nadwykonania zrealizowane w pierwszych dwóch miesiącach tego roku, w ciągu siedmiu miesięcy 2020 roku stopień realizacji świadczeń w tym zakresie (ryczał PZSz) wyniósł 80,3 proc. Oczywiście stopień realizacji umów jest uzależniony od województw - są bowiem takie, w których przekracza on nieco ponad 70 proc., a także takie, gdzie jest on większy niż 80 proc.
W przypadku świadczeń onkologicznych z zakresu chemio- i radioterapii NFZ nie zaobserwował tak drastycznego spadku (jak w przypadku PZSz). - Patrząc na liczbę zrealizowanych świadczeń w relacji do zawartych umów to od czerwca i lipca obserwujemy normalna pracę ośrodków onkologicznych, a poziom zrealizowanych świadczeń wynosi odpowiednio 99 i 98 proc. w przypadku chemioterapii, a w przypadku radioterapii jest to w obu miesiącach powyżej 100 proc.- wskazał Bernard Waśko.
Jeszcze lepszą sytuację mamy w ocenie przedstawiciela NFZ w programach lekowych, gdzie stopień realizacji umów w lipcu podskoczył do 128 proc.! - W najgorszym okresie odnotowanym w marcu stopień realizacji umów w tym zakresie wynosił 78 proc., ale już w kwietniu wskaźnik ten osiągnął niemal 100 proc.- dodał wiceprezes NFZ.